Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Leczenie jedzeniem

Szpitale głodzą. To najbardziej wstydliwa prawda o polskiej ochronie zdrowia

W szpitalach można się natknąć na dwie skrajności. Albo przy łóżkach chorych wyrastają zapasy jedzenia pozostawione przez odwiedzających, albo nie przychodzi nikomu do głowy, że trzeba choremu podać coś jeść. W szpitalach można się natknąć na dwie skrajności. Albo przy łóżkach chorych wyrastają zapasy jedzenia pozostawione przez odwiedzających, albo nie przychodzi nikomu do głowy, że trzeba choremu podać coś jeść. Iza Kucharska
To może być najbardziej wstydliwa i zatajana prawda o naszej ochronie zdrowia – wielu pacjentów umiera z powodu niedożywienia. Kto ponosi za to odpowiedzialność? Dlaczego głodzenie chorych uchodzi na sucho?
NIK w 2008 r. skontrolowała szpitalne jadłospisy pod kątem norm zalecanych przez Instytut Żywności i Żywienia – wyniki tej inspekcji były druzgocące.Daniel Dmitriew/Forum NIK w 2008 r. skontrolowała szpitalne jadłospisy pod kątem norm zalecanych przez Instytut Żywności i Żywienia – wyniki tej inspekcji były druzgocące.

Robert Brzozowski trafił na chirurgię z rakiem jelita grubego. Guz był duży, ale operacja przebiegła pomyślnie. Kłopoty zaczęły się później, kiedy personel przyniósł mu posiłek. – Pierwszego dnia po operacji na śniadanie dostałem parówkę, chleb i pomidora – wylicza. – Myślałem, że to decyzja dietetyka, więc je zjadłem. Na obiad była zupa kalafiorowa i to dość pikantna. Nie miałem wyboru, a byłem głodny i niestety doznałem potwornych torsji, co przełożyło się na pęknięcie szwów.

Zamiast jednej operacji musiał mieć dwie, zamiast jednej narkozy – podwójną. Dopiero po wszystkim otrzymał informację, że w pierwszej dobie powinien otrzymać delikatne pokarmy płynne. Ale nie było to winą dietetyka, który akurat pracował w kuchni zamiast przy łóżkach chorych, lecz dyżurujących pielęgniarek, które nie zwróciły uwagi, jakie posiłki rozkłada salowa.

– Od lat zabiegam, aby zatrudniać dietetyków na oddziałach, bo to są właściwi specjaliści do pilnowania interesów żywieniowych pacjentów – mówi prof. Przemysław Matras, prezes Polskiego Towarzystwa Żywienia Klinicznego.

Pacjenci: nie wiemy, to nie jemy

Sztandarowa ustawa Ministerstwa Zdrowia o Krajowej Sieci Onkologicznej mogłaby zawierać zapis zobowiązujący dyrektorów do wprowadzenia takiego rozwiązania. Jeśli gdzieś je wdrażać, to najlepiej właśnie na onkologii, bo problem niedożywienia dotyka od 30 do 85 proc. chorych na raka i aż co piąta osoba z nowotworem umiera nie bezpośrednio z powodu tej choroby, lecz niedożywienia lub błędów dietetycznych!

– Nasz pomysł na razie przepadł, tak jak prośba o wprowadzenie do kilkunastoosobowej Krajowej Rady Onkologicznej choć jednego eksperta znającego się na tych aspektach leczenia – ubolewa prof.

Polityka 25.2023 (3418) z dnia 13.06.2023; Społeczeństwo; s. 24
Oryginalny tytuł tekstu: "Leczenie jedzeniem"
Reklama