Twoja „Polityka”. Jest nam po drodze. Każdego dnia.

Pierwszy miesiąc tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Wieczne zgorszenie

Wieczne zgorszenie. Tragiczna historia księdza, który odebrał sobie życie

W internecie ktoś rozpoznał ks. Piotra Z. jako osobę, która „obserwowała dzieci” na basenie w jednym z miast Pomorza Zachodniego. W internecie ktoś rozpoznał ks. Piotra Z. jako osobę, która „obserwowała dzieci” na basenie w jednym z miast Pomorza Zachodniego. Getty Images
Gdy matka ujawniła, że ksiądz masturbował się na plaży przy jej dziecku, internet zamienił się w piekło. Gdy duchowny rzucił się pod pociąg, piekło rozpętało się w świecie realnym.
Księdzem był od 26 lat, na plaży miał ciemne okulary, letnie ciuchy, słomkowy kapelusz.Pascal Deloche / Godong / Universal Images Group/Forum Księdzem był od 26 lat, na plaży miał ciemne okulary, letnie ciuchy, słomkowy kapelusz.

Według jednych na wieczne potępienie zasługuje ksiądz, według drugich – matka dziecka, która jego czyn ujawniła, oraz radna, która go nagłośniła. Jedni i drudzy mają „swoją prawdę” – zależną od tego, czy dziecko było na plaży. Jeśli tak, 57-letni Piotr Z., salezjanin ze Szczecina, katecheta i były papieski misjonarz miłosierdzia, dopuścił się molestowania i był pedofilem. Jeśli dziecka tam nie było, ksiądz był ofiarą nagonki, w najgorszym przypadku „zwykłym onanistą”.

Plaża

Policja i prokuratura nabrały wody w usta, oficjalnie znamy więc tylko wersję rzecznika komendy w Świnoujściu – bo tam wszystko się zaczęło. St. sierż. Kamil Zwierzchowski poinformował, że policjanci interweniowali wobec mężczyzny, który miał masturbować się na plaży. Został ukarany mandatem za nieobyczajny wybryk (art. 140 Kodeksu wykroczeń), dziecko nie było świadkiem, co miały potwierdzić rozpytane przez policję „wszystkie osoby, które znajdowały się wtedy na plaży”. Gdyby mężczyzna czynu dopuścił się w obecności dziecka, zostałby zatrzymany – informował rzecznik w Radiu Szczecin. Inne media taką wersję powielały, budując na jej podstawie opinie i komentarze. Spróbujmy ją jednak zweryfikować, bo to zmienia obraz sprawy.

Plaża leży ok. 300 m od granicy z Niemcami. W pobliżu jest wejście nr 1 i parking, na którym pani Katarzyna (matka dziecka) zostawiła samochód. Nie chce rozmawiać z mediami, ale dotarliśmy do dwóch osób, którym relacjonowała to na gorąco. Każdej z osobna przedstawiła identyczną wersję, sprzeczną z tym, co mówił ksiądz (i przyjęła policja). Gdy wchodziła z dziesięcioletnią córką na plażę, wychodził z niej solidnie zbudowany mężczyzna (jeszcze nie wiedziała, że to duchowny). Na ich widok zawrócił, zniknął jej z oczu, ale gdy odpoczywała przy wydmach, zobaczyła go: stał za plecami jej córki (pluskała się przy brzegu), na wysokości bioder trzymał słomkowy kapelusz, pod nim wykonywał ręką charakterystyczne ruchy.

Polityka 38.2023 (3431) z dnia 12.09.2023; Społeczeństwo; s. 29
Oryginalny tytuł tekstu: "Wieczne zgorszenie"
Reklama