Kara dla Nikifora
Kuba: niezwykły artysta niezdolny do pracy. ZUS właśnie zabrał mu rentę
Kuba kocha pociągi i tramwaje, kopalnie i Górny Śląsk, kolejarzy i górników. Lubi rubaszny humor z nutą erotyki. Krótko po urodzeniu zdiagnozowano u niego dziecięce porażenie mózgowe i wodniaki podtwardówkowe mózgu. To guzy, w których gromadzi się płyn mózgowo-rdzeniowy. Częściej występują u chłopców, czasami łączy się je z rozwojem choroby psychicznej, bywa, że wymagają systematycznych punkcji lub zastawek, które odprowadzając nadmiar płynu, nie dopuszczą do wzrostu ciśnienia śródczaszkowego czy ucisku na mózg.
– Od urodzenia kolejne komisje orzecznicze uznawały Kubę za niepełnosprawnego, tym bardziej że miał osiem lat, kiedy ujawniła się u niego padaczka. Był w szkole specjalnej, nigdy nie pracował, miał zresztą orzeczone upośledzenie umysłowe, które teraz nazywa się niepełnosprawnością intelektualną. Aż w maju tego roku ozdrowiał. Orzecznik Zakładu Ubezpieczeń Społecznych uznał, że nie jest już całkowicie niezdolny do pracy. A we wrześniu ZUS odebrał mu prawo do renty socjalnej – mówi Izabela Wasilewska-Fornalik, opiekunka faktyczna Kuby, jego ciotka.
W plastikowej niebieskiej teczce są karty informacyjne Kuby, badania, wypisy ze szpitali, orzeczenia o niepełnosprawności. Nie ma tego dużo. Wszystkiego pilnowała jego matka. Kiedy zmarła, z gromadzonych przez kilkadziesiąt lat kartek A4 zostało niewiele – większość Kuba spalił w piecu, ale i tak można się z nich dowiedzieć, że kiedy miał 17 lat, neurolodzy podejrzewali u niego chorobę zwyrodnieniową, stwierdzili nadmierne drżenie rąk, trudności w samoobsłudze i spożywaniu posiłków.
– Był kompletnie niezaradny i całkowicie zależny od swojej matki, czyli mojej siostry. Nie umiał zrobić wokół siebie nic. Po jej śmierci przeżył załamanie nerwowe, trafił do szpitala, ale z pomocą wielu życzliwych ludzi wyszedł z tego stanu i zaczął się usamodzielniać.