Życie na kredycie
Michał Wiśniewski: znów o nim głośno. Dług ma potężny. Przeszłość nie dała o sobie zapomnieć
Michał Wiśniewski w czasach świetności zespołu Ich Troje zarobił sporą fortunę. On sam szacuje, że 35 mln zł. „Graliśmy tyle koncertów, że nie wiadomo było, jak tę kasę nosić. Masz 100 tys. za koncert, jedziesz w trasę – 180 koncertów…” – mówił w wywiadzie dla Weszło.com. Zapytany o to, czy łatwo przyszło mu wydanie tych milionów, odparł: „No pewnie, że to jest łatwe. A jak myślicie? Policzmy. Te 35 mln zarobiłem przez 10 lat. Wychodzi po 3,5 mln rocznie. I co roku kupujesz sobie samochód za bańkę, a koledze dajesz poprzedni. No to ile masz już baniek? 2,5”. I dalej: „To idzie oczywiście na głupoty, no bo na co możesz stracić takie pieniądze? Tu kupisz samochód, tu samolot, tam apartamenty w Tajlandii. W Tajlandii jeszcze nie jest tak drogo, ale zastanówcie się, ile kosztuje apartament w Warszawie”.
Wiśniewski chwalił się piękną rezydencją pod Warszawą, wycenianą przed laty na ok. 5 mln zł. Kupował też lokale m.in. na „prominenckim” osiedlu przy ul. Łuckiej w Warszawie, inwestował w nieruchomości, jak się później okazało, za bankowe kredyty. W sumie – wyliczył później skrupulatnie sąd – na dzień 14 września 2006 r. Michał Wiśniewski był zadłużony na prawie 3,5 mln zł.
I to wtedy pojawiła się propozycja wzięcia jeszcze pożyczki ze SKOK Wołomin, co okaże się brzemienne w skutkach. Z taką ofertą przyszedł do Michała Wiśniewskiego Jan L. w klubie Extravaganza w Warszawie, który piosenkarz odwiedził. Jan L. to biznesmen uważany za jednego z ojców polskiej mafii, jej zaplecze biznesowo-inwestycyjne, człowiek wiązany z Piotrem P., byłym oficerem WSI, uznawanym dziś za mózg afery SKOK Wołomin, związanej z wyprowadzeniem z niego w sumie 3 mld zł. W tej sprawie Jan L. został aresztowany pod zarzutem pośrednictwa w kontaktach między zarządem SKOK a naganiaczami „słupów”, którzy brali na siebie pożyczki.