Śmierć w cudownej kamizelce
Dzieci umierają pod opieką uzdrowicieli. Bo rodzic woli wahadełka i witaminę D niż lekarza
Ból głowy, białkomocz, powiększenie węzłów chłonnych. Często nie wiadomo, czy na przykład ból głowy nie jest związany z tętniakiem. Ale zamiast na pogłębioną diagnostykę rodzic decyduje się na inne metody: nacieranie sadłem borsuka, ruchy wahadełkiem itp. – Bezcenny czas mija i dochodzi do dramatu. Bywa też, że choroba była w stanie remisji, a metoda niekonwencjonalna ją pobudza i kończy się śmiercią. Jednak nikt tych faktów nie łączy – mówi dr hab. med. Witold Kołłątaj z Kliniki Endokrynologii i Diabetologii Dziecięcej USD w Lublinie.
– W miejsce szczepień, a także antybiotyków rodzice stosują coś ich zdaniem bardziej skutecznego i zdrowszego – komentuje dr hab. med. Ewelina Gowin z Oddziału Obserwacyjno-Zakaźnego Szpitala św. Józefa w Poznaniu. – Z moich doświadczeń wynika, że najczęściej są to olbrzymie, nawet stukrotnie wyższe od zalecanych, dawki witaminy D (zamiast szczepień) i witaminy C (zamiast antybiotyków w leczeniu poważnych infekcji bakteryjnych). W skrajnych przypadkach dzieci trafiają do szpitala z objawami zatrucia. Inne powody hospitalizacji to uszkodzenia wątroby związane ze stosowaniem różnych preparatów ziołowych, olejków z oregano, czarnuszki, preparatów z pestek grejpfruta (zawsze zamiast leku).
Przybywa osób odmawiających szczepień. W 2014 r. lubelski sanepid zanotował 717 takich rodziców, rok później szczepień odmówiło 1083 osób, w 2019 r. – 3869, a w 2021 r. – 4800. Dzisiaj antyszczepionkowcy i zwolennicy medycyny alternatywnej rosną w siłę, organizują się w zamkniętych grupach na portalach społecznościowych, tworzą własny świat, mają wsparcie i poczucie wspólnoty. Każdy, kto wątpi w ich teorie, jest natychmiast usuwany z forum.
Wlewki witaminy
Wątpiących w medycynę statystyka wychwyci czasami przy innych medycznych akcjach.