Jadwiga Staniszkis urodziła się 26 kwietnia 1942 r. w Warszawie. Studiowała na Uniwersytecie Warszawskim, tu potem podjęła pracę w Instytucie Socjologii. Przez lata komentowała polską rzeczywistość polityczną.
Jej dziadek Witold Teofil Staniszkis był posłem w II RP w ławach Narodowej Demokracji, a za pomoc w ratowaniu żydowskich dzieci zginął w Auschwitz. Jej ojciec – Witold Wincenty Staniszkis – był z kolei członkiem ONR, a później jego faszyzującego odłamu Falangi. Jego żonie, adwokatce, zdarzało się pisać antysemickie teksty.
„Sposobem Jadwigi na odcięcie się od przeszłości rodziców był studencki bunt przeciw endeckości. W jednym z wywiadów przyznała, że wydarzenia Marca ’68 były ważnym momentem dla jej tożsamości. Kiedy studenci zebrali się pod uniwersytetem, ona, już jako wykładowca, poszła w delegacji do rektora z petycją o gwarancję bezpieczeństwa. Szybko przekonała się, ile było warte jego słowo, kiedy chwilę potem zobaczyła, jak przed bramą uniwersytecką pałują studentów. Potem Jadwigę zamknęli na kilka miesięcy w więzieniu, a jej już wtedy były mąż chciał odebrać prawa rodzicielskie do pięcioletniej Joanny, która przed ojcem ukrywała się u dziadków. On, związany z komunistyczną władzą, w stanie wojennym prowadził w TVP propagandowe »Fakty, wydarzenia, aluzje«” – pisała w 2015 r. w „Polityce” Anna Dąbrowska.
Zaangażowana w strajk Sierpnia 1980
Kolejne lata, po wyjściu z aresztu, spędziła w szkole pielęgniarskiej na stanowisku nauczyciela. W tym czasie pisała również pracę doktorską, którą obroniła na UW w 1971 r., a już w 1978 uzyskała stopień doktora habilitowanego nauk humanistycznych. Ponownie pracę w Instytucie Socjologii podjęła w 1981.
W międzyczasie Staniszkis zaangażowała się w strajk Sierpnia 1980. Międzyzakładowy Komitet Strajkowy w Gdańsku zaprosił ją do Komisji Ekspertów MKS, którzy mieli swój udział w negocjacjach z władzą komunistyczną. Ze współpracy z grupą ekspertów zrezygnowała z powodu sporu i sprzeciwu wobec zamieszczenia w tekście porozumień zapisu o „kierowniczej roli partii”. Po wprowadzeniu stanu wojennego publikowała w prasie podziemnej i prowadziła wykłady we Wszechnicy Solidarności.
W 1992 r. otrzymała tytuł naukowy profesora nauk humanistycznych. Była także pracownikiem Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk. Zasiadała w Komitecie Socjologii PAN. Wykładała także m.in. na Uniwersytecie Harvarda, Uniwersytecie Michigan, w Chinach, Japonii i na Tajwanie.
Kaczyński ją rozczarował
W 2000 r. nagrodzona Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski za wybitne osiągnięcia w pracy naukowej i dydaktycznej i w działalności organizacyjnej, a w 2006 otrzymała Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi w działalności na rzecz przemian demokratycznych w Polsce.
Sympatyzowała z PiS. Przed wyborami prezydenckimi w 2010 r. stwierdziła publicznie, że Jarosław Kaczyński jest według niej najlepszym kandydatem na stanowisko głowy państwa. Powiedziała o nim: „Jest bardzo dobry. Jest człowiekiem, który ma wolę i inteligencję. Ma bardzo skomplikowaną stronę uczuciową i dlatego wszyscy mężczyźni, którzy z nim pracują, boją się go, a wszystkie kobiety, które go znają, chcą się nim opiekować”.
Po objęciu przez PiS władzy w wyborach 2015 r. stwierdziła, że jest rozczarowana polityką Jarosława Kaczyńskiego i rządu Beaty Szydło: „Rozczarowałam się. Gdy PiS był słabszy politycznie, wydawał się być sprawniejszą partią. Poza tym wydawało mi się, że priorytetem dla niego będzie konieczność wyrwania się z rozwoju zależnego oraz wzmocnienie kraju poprzez walkę z korupcją, poprawę instytucji państwowych, odejście od upartyjniania kraju. Tego oczekiwałam, liczyłam, że takie wnioski PiS wyciągnął po pierwszym okresie swoich rządów w latach 2005–07. Ale widzę, że się pomyliłam. Z tamtego okresu pozostała koncepcja wroga i bardziej systematyczny skok na państwo, z uznawaniem prawa jako przeszkody”.