Błędy trzeba naprawiać. Wczoraj tak mi był pilno, aby skomentować arkusz egzaminu maturalnego z wiedzy o społeczeństwie, że „kliknąłem” arkusz zeszłoroczny i ten właśnie zrecenzowałem. Recenzja wypadła bardzo niekorzystnie dla autorów, tyle że zeszłoroczne matury obchodzą nas niewiele bardziej niż zeszłoroczny śnieg, a w dodatku wprowadziłem naszych Czytelników w błąd. Bardzo przepraszam i spieszę z „aktualizacją”, czyli recenzją wczorajszej matury. Czy wypadła lepiej niż rok temu? Znacznie lepiej.
Asertywność, socjalizacja i łatwizna
Zadanie pierwsze poświęcone było (prawdopodobnie) czemuś, co od jakiegoś czasu nazywa się modnym terminem „asertywność”. Trzeba było odgadnąć ją na podstawie książkowej charakterystyki, a potem pochwalić tę postawę – na gruncie życia osobistego i publicznego. Mam bardzo sceptyczny stosunek do „proasertywnoścowej” propagandy, ale na trendy i mody nie poradzę.
Czytaj także: Matura z polskiego jak coaching. Podziwiam tupet CKE, Szymborska przewraca się w grobie
Zadanie drugie koncentrowało się wokół mało istotnych terminów socjologicznych, jak „socjalizacja pierwotna”, „socjalizacja wtórna” i „socjalizacja odwrócona”. A w gruncie rzeczy chodziło o to, że na jednym rysunku starsza osoba uczy dziecko rachunków, a na drugim dziecko uczy tę osobę korzystania z komputera. Pomijając łatwiznę i banalność pytań w zadaniu 2.