Kto do tej pory nie wierzył, bo nie widział, teraz może już zobaczyć (niżej). Bezwładna kobieta z Somalii, cierpiąca na problemy z sercem, jest podnoszona przez żołnierzy z ziemi i przeciągana na drugą stronę otwieranej bramki w zaporze granicznej. Obok leży mężczyzna, krzyczy i jęczy, gdy żołnierze próbują nim ruszyć. Wszystko dzieje się w ciszy i ciemności, sceny oświetlają jedynie światła wojskowych ciężarówek.
To pierwsze jak dotąd nagranie pushbacku na polsko-białoruskiej granicy, które zarejestrowały niedawno wolontariuszki Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego, jednej z kilku organizacji pomocowych biorących udział we wtorkowej konferencji prasowej na temat obecnej sytuacji na granicy.
Pushbacki. To się nadal dzieje
A ona – jak przekonywali działacze zaangażowani w niesienie pomocy migrantom, m.in. z Fundacji Ocalenie, Stowarzyszenia Interwencji Prawnej, Klubu Inteligencji Katolickiej i Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka – niestety nie zmieniła się na lepsze od czasu, kiedy władzę stracił PiS.
– Łudziliśmy się, że wraz ze zmianą rządu zmieni się także polityka na polsko-białoruskiej granicy. Początkowe deklaracje bardziej humanitarnego traktowania osób próbujących przedostać się do Polski okazały się jednak nieprawdą – mówiła Aleksandra Chrzanowska ze Stowarzyszenia Interwencji Prawnej.
Na dowód podała statystyki, które Grupie Granica udało się uzyskać od Straży Granicznej, pokazujące jasno, że od 13 grudnia 2023 r., a więc dnia zaprzysiężenia rządu Donalda Tuska, do 4 maja 2024 miało miejsce ponad 4 tys. pushbacków (SG nazywa to „zawróceniami do linii granicy”), co jest porównywalne do analogicznych okresów w zeszłym roku.
Dodatkowo – jak mówiła Chrzanowska – w relacjach migrantów zwracających się o pomoc do organizacji humanitarnych w ostatnich tygodniach coraz częściej pojawiają się opowieści o eskalacji przemocy. Bicie, kopanie, niszczenie dokumentów, telefonów, używanie gazu pieprzowego, rozbieranie do naga – takie praktyki spotykają cudzoziemców ze strony już nie tylko białoruskich, ale i polskich służb.
Przemoc, desperacja, agresja
Agata Kluczewska z POPH odniosła się z kolei do niedawnych licznych wypowiedzi Donalda Tuska dotyczących potrzeby wzmocnienia zapory na granicy – m.in. o tym, że „w 80 przypadkach na 100 mamy do czynienia z zorganizowanymi grupami młodych mężczyzn, 18–30 lat, bardzo agresywnych”. Potwierdziła, że presja na granicę w ostatnim czasie wzrosła – pojawia się na niej np. o wiele więcej osób z Afryki Subsaharyjskiej, Erytrei, Somalii czy Etiopii, ale wzrasta też liczba osób z grup wrażliwych. Chodzi np. o niemowlęta czy niepełnosprawnych, uwięzionych w namiotach po drugiej stronie płotu. Ich zdjęcia pokazywane były w tle w czasie konferencji.
Pytani przez dziennikarzy o komentarz do informacji o migrancie, który zranił nożem polskiego żołnierza, oraz ataku migrantów na funkcjonariuszy SG, które podał wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Czesław Mroczek, uczestnicy konferencji przestrzegali, aby pojedyncze przypadki agresji nie przesłaniały całości obrazu. I tego, że przemoc stosowana jest przede wszystkim ze strony służb względem migrantów.
– Jeżeli służby nie będą przestrzegały praw człowieka, a także wyroków sądów, które jasno stwierdzały, że na polsko-białoruskiej granicy nie jest przestrzegane prawo polskie i międzynarodowe, granica nigdy nie będzie bezpieczna. Dopóki nie będziemy stosować procedur, dzięki którym będziemy skrupulatnie sprawdzali migrantów, zamiast wypychać ich z powrotem na drugą stronę, wciąż będziemy świadkami przemocy, desperacji i agresji. Po każdej ze stron – podsumowali organizatorzy konferencji.