Bombelki oddzielnie
Bombelki oddzielnie! Czyli awantura o strefy bez dzieci. „Jako matka dwóch potworów: jestem za”
Trzy lata temu na jednym z internetowych portali pojawił się krótki tekst o tym, że na Śląsku ma powstać osiedle małych domów na wynajem. Estetyczny projekt – na nim trawka, leżaki. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że inwestor „przyjął model biznesowy, w którym zakłada, że na osiedlu nie będą mieszkały żadne dzieci”. I chociaż oprócz zdjęć i kilku zdawkowych informacji o przeznaczeniu budynków nie było szczegółów (ani gdzie, ani kiedy, ani za ile), wybuchła wirtualna wrzawa, a kolejne artykuły z tymi samymi szczątkowymi informacjami pojawiały się na różnych portalach, wywołując lawinę komentarzy.
Kilka miesięcy temu sytuacja była podobna. Tym razem chodziło o linię lotniczą, która zdecydowała się wyjść naprzeciw potrzebom klientów nieprzepadających za dziećmi. W tym przypadku jednak dość szybko okazało się, że chodzi o niszową turecką linię Corendon, która wprowadza w samolotach specjalne strefy dla dorosłych. Nie na wszystkich trasach, ale na jednej konkretnej – pomiędzy Amsterdamem a karaibską wyspą Curaçao. I nie w ramach standardu – chętni do podróży w części samolotu, w której nie będzie najmłodszych, muszą do ceny biletów dodatkowo dorzucić 45 euro. Komentarzy jednak i tak nie zabrakło.
Zresztą dzieje się tak w przypadku każdej informacji, która przedostaje się do sieci i dotyczy hotelu (te pojawiają się najczęściej), restauracji, kawiarni czy basenu, z którego nie mogą korzystać najmłodsi. Przy czym nie zawsze granicą wieku jest ustawowy próg dorosłości, czasem cenzus to 10, 12 czy 15 lat. Umieszczone na portalach lub w mediach społecznościowych komentarze można dość łatwo pogrupować na te od entuzjastów pomysłu („Nareszcie coś rozsądnego. Niech bombelki siedzą oddzielnie i tam wrzeszczą jeden drugiemu do ucha” – bombelki to złośliwe określenie niewychowanych dzieci), umiarkowanych – zazwyczaj rodziców marzących o chwili we własnym towarzystwie w ciszy i spokoju („Jako matka dwóch Potworów też się podpisuję pod powyższym – mam czasem ochotę zjeść w spokoju.