Karambol na S7. Jak wyjaśnić tę tragedię? Codziennie 7 mln Polaków jeździ, jakby było „pod wpływem”
JULIUSZ ĆWIELUCH: Panie profesorze, czy pan potrafi wyjaśnić, co się stało na drodze S7, gdzie w karambolu zginęły cztery osoby, w tym dwoje dzieci?
PROF. MIROSŁAW JAROSZ, gastroenterolog, autor książki „Kodeks zdrowotny kierowcy”: Obawiam się, że na obecnym etapie nikt nie potrafi udzielić takiej odpowiedzi. Zdaje się, że łatwe wytłumaczenia typu: kierowca tira był pijany albo pod wpływem narkotyków, już upadły.
Podobnie zresztą jak to, że jechał za szybko.
Z informacji, jakie pojawiają się w przestrzeni medialnej, wynika, że prędkość była nieznacznie przekroczona. Nikt tych informacji oficjalnie nie zdementował, więc na swój sposób możemy je uznać za coś więcej niż tylko fakt medialny. W efekcie trzy najczęściej powielane przyczyny wypadków odpadają. A jednak doszło do gigantycznej tragedii. Zresztą kolejnej w krótkim odstępie czasu. Chyba pora, żebyśmy wreszcie serio zajęli się tym, co dzieje się na polskich drogach.
Ten temat jest wałkowany na okrągło.
No właśnie: wałkowany. I co z tego wynika? Niewiele. A co pan powie na to, że na polskich drogach każdego dnia ok. 7 mln kierowców porusza się w stanie zbliżonym do upojenia alkoholowego?
Powiem, że to śmiała i absurdalna teza.
Tyle że to nie teza, to są niestety fakty. Zbadane i połączone ze statystyką. Z badań wynika, że brak snu przekłada się na nasze możliwości percepcji i na reakcje na drodze tak jak stan upojenia alkoholowego. Reagujemy z opóźnieniem, nie mamy koordynacji, popełniamy czasem wręcz absurdalne błędy. Takie, których nie da się nawet jakoś racjonalnie wytłumaczyć. W zależności od organizmu i tego, jak mało było tego snu, nasza percepcja może odpowiadać reakcjom osób, które mają od 0,5 do 2 promili alkoholu we krwi.