Od samego początku nowego roku biskupi Kościoła katolickiego nie odpuszczają politykom. Już 1 stycznia, czyli w kościelną uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi, w całej Polsce czytany był komunikat prezydium Konferencji Episkopatu Polski „wobec zmian wprowadzanych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej w organizacji lekcji religii w szkołach publicznych”.
Biskupi postraszyli wiernych „zakrojonym na szeroką skalę procesem zmian”, krzywdą i dyskryminacją, które spotkają ich dzieci, gdy Ministerstwo Edukacji Narodowej zgodnie z planem ograniczy katechezę w szkołach. Nie zająknęli się oczywiście, że dzieci są posyłane na lekcje religii coraz rzadziej; że sami nie mają pomysłu na poprawę jakości nauczania tego przedmiotu ani poprawę jego społecznego odbioru. Katecheza jest w kryzysie zarówno z powodu zmian społecznych i sekularyzacji, jak i wieloletniego zaniedbywania jej przez kościelnych zwierzchników. W Warszawie są klasy, w których na religię uczęszcza jedna osoba.
Choć MEN w gruncie rzeczy sprząta ten bałagan po biskupach, oni w Nowy Rok każą swoim księżom grzmieć z ambon: „w sprawie kluczowej dla edukacji i wychowania polskich dzieci i młodzieży do wartości wyrażamy stanowczy sprzeciw”. I zapowiadają „dalsze stosowne kroki prawne mające na celu powstrzymanie wprowadzanych zmian”.
Ciąg dalszy politycznych demonstracji „pasterzy” Kościoła nastąpił niebawem, 6 stycznia, w Trzech Króli, czyli święto Objawienia Pańskiego. W wielu miejscach kraju przeszły tego dnia orszaki. Ich motywem przewodnim były słowa „Kłaniajcie się Królowie” z pastorałki „Do szopy, hej pasterze”.