Dariusz Wieczorek podał się do dymisji po serii publikacji o ujawnieniu danych sygnalistki. Nadal jednak utrzymuje, że to żadna sygnalistka, a ostatnio przekonuje, że Uniwersytet Szczeciński został wykorzystany instrumentalnie przeciwko niemu. Z kolei rektor prof. Waldemar Tarczyński po swojej stronie dostrzega tylko błędy komunikacyjne. Można się tym martwić nawet bardziej niż ujawnionymi już nieprawidłowościami, bo brak autorefleksji konserwuje sytuację i obnaża słabość funkcji kontrolnych Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, to zaś wywołuje lęk na innych uczelniach.
Sprawa sygnalistki
Sprawa sygnalistki urosła do rangi symbolu, ale to niejedyny ani najważniejszy problem Uniwersytetu Szczecińskiego (US). Nie jest to już tajemnicą, przypomnijmy więc, że chodzi o Gabrielę Fostiak, szefową Związku Zawodowego Pracowników Niebędących Nauczycielami Akademickimi. O nieprawidłowościach, do których w jej ocenie dochodzi na US, powiadomiła ówczesnego ministra Wieczorka. Prosiła o potraktowanie jej jak sygnalistki, ale resort odpowiedział, że nie przysługuje jej taki status, bo sprawa wykracza poza zakres unijnej dyrektywy o sygnalistach. W piśmie z ministerstwa pytano, czy Fostiak wyraża zgodę na ujawnienie jej danych osobowych rektorowi US. Nie zgodziła się, a mimo to resort przekazał jej pismo „w trosce o dobro społeczności akademickiej” (co ujawnili Paweł Figurski i Patryk Słowik z Wirtualnej Polski).
Wieczorek bronił się, że w świetle prawa Fostiak nie była sygnalistką, gdyż występowała jako przewodnicząca organizacji związkowej, a jej pisma trafiały także do premiera i