Jesteśmy dość szczęśliwi
Aż trudno uwierzyć: Polacy są szczęśliwi. Jacy jeszcze? Wyniki wielkiego sondażu zaskoczyły
JOANNA CIEŚLA: – Proszę się nie gniewać, ale trudno mi uwierzyć, że Polacy są szczęśliwi.
MICHAŁ KOTNAROWSKI: – O kimś, kto ocenia swoje zadowolenie z życia na 7,4, w skali od zera do 10, chyba można powiedzieć, że czuje się dość szczęśliwy. Taki wynik wyrobiliśmy w Europejskim Sondażu Społecznym.
To najwyższa polska średnia od początku pomiarów w 2002 r.
Zaczynaliśmy od poziomu 5,8 i w kolejnych badaniach, co dwa lata, ten poziom zadowolenia rósł aż do poprzedniej edycji obejmującej pandemię. Wtedy spadł. A teraz się odbił do poziomu wyższego niż kiedykolwiek.
O polskiej kulturze narzekania powstają nawet naukowe książki. Mam pomysł, że za tym optymistycznym wynikiem sondażu stoi pierwsza fala radości z wyniku wyborów w 2023 r. Prowadzili państwo wywiady pod koniec tamtego roku.
To dobra hipoteza, ale się nie potwierdza. Bo to, czy ktoś deklarował zadowolenie, nie wiązało się z tym, na kogo głosował. Wyborcy PiS wyrażali nawet ciut wyższą satysfakcję z życia niż głosujący na KO czy Trzecią Drogę. Słabiej wypadli jedynie niegłosujący. Jeśli chodzi o skłonność do narzekania, nasuwa mi się pytanie, czy myślimy w ten sposób o sobie samych, czy może raczej o sobie nawzajem, ale to byłby temat na inną rozmowę. Wracając do Europejskiego Sondażu Społecznego, ciekawe jest też to, że ten poziom zadowolenia był zbliżony między kobietami, mężczyznami, osobami w różnym wieku, lepiej i gorzej wykształconymi, z miast i wsi.
Może nabraliśmy dystansu wobec własnych kłopotów, gdy wybuchła wojna w Ukrainie i dostrzegliśmy skalę dramatu sąsiadów?
Tak, taki efekt jest dość prawdopodobny. Widzimy, że w porównaniu z sytuacją w Ukrainie nasze życie przebiega względnie spokojnie, nasze domy i ulice są bezpieczne, możemy względnie normalnie funkcjonować, pracować, dzieci mogą się uczyć.