Cena spokoju
Wellness, floating, joga na supach. To działa? Reporterka „Polityki” sprawdza na własnej skórze
Kapsuła ma ściany i sufit wyłożone białymi plastikowymi płytami. Podłogę wypełnia zbiornik z wodą wymieszaną z solą Epsom, czyli siarczanem magnezu. Kto położy się na powierzchni, nie zatonie. Wyporność jest podobna do tej w Morzu Martwym. Ciecz pod plecami odczuwa się jak materac z twardej gąbki. Panuje całkowita cisza i ciemność. I dobrze, łatwiej zapomnieć, że w pokoiku z prysznicem, którego trzeba zażyć przed rozpoczęciem sesji floatingu, nie było zbyt czysto. Niech tam. Polska kobieta lat 40+, aktywna zawodowo i rodzinnie jest przestymulowana tak, że dla chwili deprywacji sensorycznej dałaby sobie odciąć głowę. Branża wellness świetnie to wie. Za godzinę leżenia w baseniku płacę 180 zł.
Global Wellness Institute (GWI, ang. Światowy Instytut Wellness), międzynarodowa organizacja, która zrzesza firmy i przedsiębiorców z tego sektora, definiuje „wellness” jako „aktywne dążenie do działań, wyborów i stylu życia, które prowadzą do holistycznego zdrowia”. Prościej: chodzi o poszukiwanie dobrego samopoczucia poza najściślej rozumianą medycyną – nie o stan, lecz o proces. A sama branża jest w procesie oszałamiającego wzrostu.
Według ubiegłorocznego „Światowego Monitora Ekonomicznego Wellness”, wydawanego przez GWI, w 2023 r. światowy rynek wellness był wart ok. 6,3 bln dol. Tak, biliona. Ta wartość wzrosła o 500 mld od poprzedniego roku. Według szacunków Instytutu do 2028 r. osiągnie poziom ok. 9 bln dol. Sektor w szaleńczym tempie odbudowuje się po pandemii, a Polska jest na tej budowie wśród przodowników pracy. Od 2020 do 2023 r. wartość rodzimego rynku wellness wzrosła o 13 mld dol. do poziomu ponad 44 mld dol., czyli ok. 190 mld zł.
Arek Dawidowski, prezes Europejskiej Fundacji Spa, przedsiębiorca i konsultant od 20 lat działający na rynku, podkreśla, że te dane dotyczą łącznie 11 sektorów, które składają się na branżę, czyli m.