Diabeł wcielony
Diabeł wcielony. Największy polski seryjny morderca zabijał przez 20 lat. Miał dwie twarze
JOANNA PODGÓRSKA: Kiedy Tadeusz Grzesik będzie mógł ubiegać się o przedterminowe zwolnienie?
MACIEJ KUCIEL: Dostał trzy wyroki dożywocia z obostrzeniem, że o zwolnienie będzie mógł się ubiegać po 30 latach. Ma także wyrok 25 lat pozbawienia wolności. Przy czym jeden z tych procesów jeszcze się nie zakończył, bo Sąd Najwyższy skasował niedawno wyrok sądu apelacyjnego, uznając, że skład był nienależycie obsadzony; jeden z sędziów został uznany za neosędziego. Ale nawet jeśli minie te 30 lat obostrzenia, nie sądzę, żeby ktokolwiek zdecydował się wypuścić Grzesika z więzienia. Dziś ma 65 lat i przypuszczam, że raczej nie dożyje wolności. W innych okolicznościach prawnych najpewniej skazano by go na karę śmierci.
Wiadomo, ilu ludzi zabił?
17 ofiar zostało potwierdzonych dowodami i wyrokami sądowymi. Natomiast jest jeszcze ta ciemna liczba zabójstw, o której w mojej książce mówi m.in. były policjant Zdzisław Marek Szczekota – on szacuje, że ofiar mogło być nawet 40. Być może jest to liczba przesadzona, ale pamiętajmy, że przestępcza droga Grzesika była bardzo długa. Pierwsza, potwierdzona sądownie zbrodnia, to zabójstwo trójki Ukraińców w lesie pod Cedzynią, w 1991 r. Został za to skazany na 25 lat, bo w latach 90. zlikwidowano karę śmierci (początkowo wprowadzono na nią moratorium), a nie było jeszcze w kodeksie kary dożywocia. Gdyby nie to, miałby pewnie cztery wyroki dożywotnie.
Wiadomo, dlaczego ci Ukraińcy zostali zastrzeleni? Bo w książce pojawia się dość szokująca teza, że Grzesikowi i jego wspólnikom chodziło o wypróbowanie działania przerobionej broni.
Tak zeznał młodszy brat bliskiego kompana Grzesika, o pseudonimie Szangala, który był uczestnikiem tego mordu. Ale to jedyne źródło tej tezy.