Mała, czarna i kapryśna
Mała, czarna i kapryśna. W kawie idzie „trzecia fala”. Jak i jaką piją Polacy? Są bardzo wrażliwi na cenę
JULIUSZ ĆWIELUCH: – 12 zł za espresso to dużo czy mało?
PAWEŁ SIEMASZKO: – Z perspektywy klienta to pewnie dużo.
ADAM LASKA: – Ale za chwilę może być mało.
Brzmi jak groźba.
A.L.: – Każdy może wejść na stronę giełdy w Nowym Jorku i zobaczyć wykres ceny ziarna kawowca. Od dwóch lat cena rośnie. I nie mówimy o jakichś drobnych korektach, ale rekordowych wzrostach. W 2011 r. padł rekord za funt kawy – 310 centów. Obecnie właściwie nie spada poniżej 380 centów. Jesteśmy w przededniu skoku cen, który właściwie jest nieuchronny. Rynek nie reagował dotychczas gwałtownymi podwyżkami, bo najwięksi gracze kontraktują cenę ziaren z góry na dwa lata i korzystali z tego kosztem plantatorów. Ale kontrakty już się pokończyły albo właśnie się kończą i nie da się uciec przed podwyżkami.
24 zł za małe espresso?
A.L.: – Tyle klient nie uniesie, więc kawiarnie wezmą część tej podwyżki na siebie. Ale tylko część.
P.S.: – Sami tak zrobiliśmy w zeszłym roku. Zamierzaliśmy kupić własną ziemię pod palarnię kawy, ale zamiast tego włożyliśmy te pieniądze w stabilizowanie ceny. Cały rynek się tak zachowywał. Polacy są bardzo wrażliwi na cenę.
A na jakość?
A.L.: – To się właściwie okaże.
P.S.: – Rozmawialiśmy z farmerami w kilku krajach i ich litania problemów jest bardzo długa, począwszy od kosztów pracy, a skończywszy na kosztach transportu. Jedno jest pewne. Kawa nie wróci już do ceny sprzed lat. A jednocześnie mimo wysokiej ceny w wielu krajach i tak produkcja jest na granicy opłacalności.
A.L.: – Przez wysokie ceny duzi gracze skupowali z rynku nawet to ziarno, po które kiedyś nie sięgali.