Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Horror w domach seniora

Horror w domach seniora. Jak tych miejsc uniknąć? „Po miesiącu: połowa babci, skóra i kości”

O tym, co się dzieje w domach seniora, najczęściej wiedzą tylko pracownicy i pensjonariusze O tym, co się dzieje w domach seniora, najczęściej wiedzą tylko pracownicy i pensjonariusze Adela Podgórska / Polityka
Prywatne domy seniora wyręczają państwo: szybciej, a niejednokrotnie także taniej, można tam znaleźć miejsce dla starszej osoby wymagającej opieki. Problem w tym, że tego typu placówki podlegają jedynie iluzorycznej kontroli. A gdy tej brakuje, dochodzi do sytuacji, które burzą krew.
„Odchodzić po ludzku”Polityka „Odchodzić po ludzku”

Pana Krzysztofa, lat 74, na SOR szpitala w Cieszynie z prywatnego domu seniora przywiozła karetka. Nieprzytomnego, w stanie krytycznym, na granicy wydolności krążeniowo-oddechowej, we wstrząsie septycznym. Z brzuchem twardym jak deska. Pacjent w trybie pilnym poszedł na stół operacyjny. I mimo że nie miał „zewnętrznych cech świeżego urazu na klatce piersiowej, plecach, brzuchu”, po otwarciu jamy brzusznej okazało się, że ma „ropne zapalenie jamy otrzewnowej, krwiak zaotrzewnowy z objęciem pęcherza moczowego, rozerwany pęcherz moczowy z wyciekiem moczu do jamy brzusznej, krwiak powłok brzucha”. Wstrząs septyczny z uszkodzeniem nerek i wykrzepianiem wewnątrznaczyniowym, zapalenie otrzewnej i niedokrwistość były, według lekarza, powikłaniami pourazowymi.

Lekarz operujący pana Krzysztofa dokonał zgłoszenia do Komendy Powiatowej Policji w Cieszynie, ponieważ nie mógł z całą pewnością wykluczyć udziału osób trzecich – mówi dr n. med. Miłosz Zarzecki, p.o. zastępca dyrektora ds. medycznych Szpitala Śląskiego w Cieszynie. – Jednak, jak zaznaczył, do takiego urazu mogło dojść np. w wyniku nieszczęśliwego upadku. Do teraz nikt z pracowników Szpitala Śląskiego w Cieszynie nie był w tej sprawie przesłuchiwany.

Pan Krzysztof od roku był leżący, poruszał się tylko na wózku.

Chirurg zawiadomił policję tego samego dnia, w którym operował pacjenta, czyli 21 sierpnia. Jednak dopiero 4 września policja zapukała do domu opieki. Nie zabezpieczono monitoringu, bo właściciel oświadczył, że nadpisuje się po 12 dniach.

Syn pana Krzysztofa, Bartosz, mówi, że lekarz operujący jego tatę przypuszcza, że uraz miał miejsce kilka, a może nawet kilkanaście dni wcześniej. Był u ojca na początku sierpnia i nic go nie zaniepokoiło.

Polityka 45.2025 (3539) z dnia 04.11.2025; Społeczeństwo; s. 30
Oryginalny tytuł tekstu: "Horror w domach seniora"
Reklama