Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Jeszcze się policzymy!

Jeszcze się policzymy! Po „rozwodzie”. Jak się dzielić majątkiem, kiedy nie ma się ślubu

Polskie prawo – cywilne, rodzinne, podatkowe – nie sprzyja rozstaniom. Polskie prawo – cywilne, rodzinne, podatkowe – nie sprzyja rozstaniom. Marta Frej
Związek nieformalny też może wywołać poważne zobowiązania majątkowe – uznał Sąd Najwyższy. Być może na dekady zmieniając kurs polskiego orzecznictwa w sprawach dotyczących niemałżeństw.
Podział majątku po rozstaniu to sprawa nieprosta.Elada Vasilyeva/imageBROKER/Forum Podział majątku po rozstaniu to sprawa nieprosta.

Sąd Najwyższy (SN) utrzymał w mocy orzeczenie apelacji w Szczecinie: partnerce w nieformalnym, wieloletnim związku po rozstaniu należy się połowa majątku partnera. W uzasadnieniu zaznaczył, że dotychczas wydawane orzeczenia są niespójne, rozbieżne, a samo zagadnienie nie było dotychczas wystarczająco ugruntowane w orzecznictwie – rozstrzygnięcie przyczyni się więc do rozwoju prawa, a wyrok stanie się punktem odniesienia dla kolejnych werdyktów.

Historia szczecińska to przypadek coraz bardziej typowy dla polskiego życia rodzinnego: para z kilkudziesięcioletnim stażem, dwoje dzieci, on w biznesie, ona – ogarniająca dom i pomagająca w prowadzeniu firmy. Rozstanie. On oczekuje, że ona opuści dom tak, jak stała, bo – zgodnie z przeważającą w sądach przez lata doktryną – do jego majątku nie ma żadnych praw, a sama niczego się nie dorobiła. Niemal nic, co zostało zakupione, nie zostało opłacone z jej pieniędzy, bo ich nie zarabiała – nie mogła więc w sądzie przedłożyć paragonów, faktur, dowodów przelewów. Na przykład za remonty jego domu, domagając się zwrotu tych wydatków od niego. Jednak ona dochodziła w sądzie czegoś zgoła innego – zadośćuczynienia za lata pracy, za wkład w budowanie majątku partnera, na podstawie przepisów o bezpodstawnym wzbogaceniu się partnera.

Gdyby państwo ze Szczecina byli małżeństwem z rozdzielnością majątkową, w przypadku rozstania pani mogłaby wnieść o alimenty i najprawdopodobniej by je zasądzono. Z uwagi na tragiczną sytuację życiową odpowiedzialność za jej byt obciążałaby eksmęża. To jednak wszystko, co mogłaby otrzymać. Konkubinat okazał się więc, paradoksalnie, lepszą pozycją do finansowych negocjacji.

Zdaniem SN nie ma powodu, żeby wieloletni konkubinat po rozpadzie miał pozostać nierozliczony tylko dlatego, że jeden z partnerów twierdzi, że dla niego to nigdy nie był związek na całe życie… Sąd uznał za wiarygodne tłumaczenia powódki, że żyła w przekonaniu, iż wybudowany na działce partnera dom i jego urządzenie będą służyć zaspokojeniu wspólnych potrzeb ich rodziny.

Polityka 50.2025 (3544) z dnia 09.12.2025; Społeczeństwo; s. 32
Oryginalny tytuł tekstu: "Jeszcze się policzymy!"
Reklama