Dorota Gawron skończyła pedagogikę, socjoterapię oraz Gender Studies na UW i psychoterapię integralną Gestalt – czteroletnie szkolenie, na którym uczą, że emocje, intelekt, ciało, duchowość to integralna całość i skutecznie można człowiekowi pomóc dopiero biorąc pod uwagę wszystkie te elementy. Od ponad 10 lat pracuje jako wychowawca-terapeuta w ośrodku socjoterapeutycznym. Lubi nawet swoją pracę, ale kilka lat temu poczuła niedosyt, pomyślała, że jeszcze nie wszystko w życiu zrobiła, że chciałaby pracować z kobietami i dla kobiet.
Ewa Panufnik marzyła o skandynawistyce, ale zdecydowała się na studiowanie przyszłościowego zarządzania, po studiach świetnie zarabiała w branży reklamowej. I czuła, jak życie przecieka jej między palcami, a ona robi nie to, co powinna. Zwolniła się z pracy, pojechała studiować skandynawistykę do Szwecji. Kiedy pod koniec lat 90. przyjechała do Polski, nie chciała już wracać do pracy, w której nie ma poczucia, że robi coś z sensem.
Lucyna Wieczorek, absolwentka geologii, założyła własną firmę związaną z promocją. W międzyczasie skończyła psychoterapię w Instytucie Terapii Gestalt w Krakowie. Urodziła córeczkę, Jagódka ma dziś 7 lat. Po macierzyńskim zastanawiała się, co ma dalej zrobić ze swoim życiem: – Czułam potworną pustkę. Myślałam, że nie ma dla mnie miejsca, gdzie nie musiałabym udawać kogoś, kim nie jestem. Magazyny kreują sztuczny i niedościgniony model kobiety. Przed rozmową kwalifikacyjną w sprawie pracy mam przeczytać kilka książek, jak dobrze wypaść i zagrać kogoś super. I ten spektakl ma trwać przez całe życie. Uświadomiłam sobie, jak ja tego nie znoszę – mówi.