Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Cztery nas jest

Cztery nauczycielki wojują z nielubianą koleżanką

Mirosław Gryń / Polityka
Jeśli podstawówka w Łukowie nie jest wyjątkiem wśród polskich szkół, jeśli tacy ludzie w nich uczą, to...

Posłuchajmy: – Trzeba było kopnąć ją w dupę, to nic by jej się nie stało. I kto by powiedział? Powiedziałybyście? Powiedziałybyśmy, że pierdolnięta. Ktoś ją kopał? I dobrze. Cztery nas jest. (...)

– Ona poleciałaby. Psychiczna.

– Poszłaby do lekarza na obdukcję. Powiedziałby: pokaż tyłek.

– Ja bym powiedziała: a może kopnął ją ktoś w dupę?

– Tak, wiesz. Trudno udowodnić. Ona jest jedna.

– Dokładnie.

To nagranie z sali nr 9 w szkole nr 5 w Łukowie na Podlasiu, w której nauczycielki wieszały płaszcze, piły herbatę w czasie przerwy i odprężały się, przekonało Czesławę W., że koleżanki, które tak konwersują, jej nie cierpią.

 

Sprawa nagrania

Choć, Bogiem a prawdą, wiedziała o tym, od kiedy w październiku 2006 r. złożyła doniesienie do prokuratury. Ona – zawsze cicha, układna, tak panie dyrektorze, oczywiście panie dyrektorze, że aż mówiono, że trochę lizusowata. W doniesieniu Czesława, nauczycielka nauczania integracyjnego, dawniej zwanego początkowym, wyjawiła, że dwie nauczycielki z jej szkoły dostały awans nieprawnie. Żeby go otrzymać, trzeba co najmniej przez trzy lata uczyć tego, w czym się awansuje, co poświadcza dyrektor szkoły przed złożeniem dokumentów w kuratorium. Dwie nauczycielki tego warunku nie spełniały. P.o. dyrektora w szkole nr 5 podpisał nieprawdę. Kuratorium takich oświadczeń na ogół nie sprawdza. Wszystko byłoby więc OK, gdyby nie donos Czesławy W.

Czesława W. doniosła głównie ze strachu. Szkoła jest jej całym życiem. To przypadek wielu samotnych nauczycielek.

Polityka 38.2008 (2672) z dnia 20.09.2008; Ludzie; s. 120
Oryginalny tytuł tekstu: "Cztery nas jest"
Reklama