Metadon to silny lek przeciwbólowy, syntetyczny narkotyk w syropie. Działa podobnie jak heroina, ale bez odlotu, zwisu i przysypiania. Metadon blokuje głód narkotykowy, podaje się go pacjentom za darmo w terapiach po odstawieniu heroiny. Od ponad 40 lat programy metadonowe działają na Zachodzie. Od ponad 10 lat w każdym dużym mieście w Polsce. Oprócz Trójmiasta. Markowi grozi 5 lat, bo w jego mieście nie ma legalnego metadonu dla heroiniarzy na odwyku.
Opowiadanie Stańczyka
W czerwcu 2008 r. policjanci wpadli do Marka Stańczyka z pistoletami, na ostro, bo to dla nich ćpuńska recydywa. Gość ma 56 lat, wstrzykuje kompot w żyłę 30 lat i cud, że żyje. Jak już znaleźli te 200 ml w butelce po syropie, to Stańczyk się przyznał: co będę głupa rżnął, to metadon. Inaczej by brali do policyjnego laboratorium. Metadon nie ma koloru ani zapachu. Stańczyk pojechał do aresztu na 24 godziny.
Doba na dołku to jeszcze nie jest dla heroiniarza wielka tragedia. Stawy lekko rwą, swędzą kości. Tyle że strach się włącza: ile mnie tu będą trzymać? Wcześniej trzy razy Stańczyk siedział za kompot z makówek. Ważył raz na tydzień, nocą, żeby mama nie pytała, o co chodzi z tym brązem w garnku. Z gumowatym osadem takim. Garnek stawiał na odwróconym żelazku, żeby gotować cicho i równomiernie. Potem wszystko mył i znów był garnek do jajek, jak mama wstała. Wstrzykiwał działkę próbną nad ranem, po ciemku jeszcze, i szedł się odlać przed snem. Za kilka godzin słońce padało przez okno kibelka na Marka twarz, budziło go. Spał na stojaka, w normalnym dla heroiniarzy narciarskim zwisie: zgięte kolana, ręce wiszą z przodu tułowia, głowa wciągnięta w ramiona.