Stefan Janta, Planetarium Śląskie, w liście do Jana Kolano: „Dziękuję za przekazanie Planetarium Pańskiego pomysłu. Czy kiedykolwiek przekonamy się o istnieniu fal grawitacyjnych? Pana Idea jest niezła, teraz byłby czas na szczegóły, o których rozmawialiśmy telefonicznie: jak ułożyskować poszczególne elementy, jak…”.
Hałas dworca w Katowicach. Zapach kobiecych perfum miesza się z zapachem budek z wypiekami. Jest jak w filmach amerykańskich – ludzie kontaktują się komórkowo, noszą pod pachą laptopy, biorą banknoty ze ściany. – Jak ten świat się zminiaturyzował?! – Jasiowi Kolano latają oczy jak kulki w totolotku. Poszedł siedzieć w 1981 r., kiedy po drogach jeździły niebieskie pekaesy, a kino z projektorem przyjeżdżało do jego wioski. Przeżył w kryminale stan wojenny, ruchome schody, denominację, przemiany.
Od roku Jaś Kolano ma pozwolenie na osobiste ciuchy. Więc jest ubrany odświętnie: w najładniejszą koszulę, dziurawy sweter w serek, a ponieważ na wolności jest czas, włożył zegarek po ojcu.
Janowi Kolano udzielono przepustki na prośbę naukowców. Chcą na Forum Energetycznym we Wrocławiu przedyskutować w fachowym gronie to, co Kolano ma do powiedzenia na temat zimnej fuzji. Naukowcy byli u Jasia w więzieniu na dwugodzinnej sesji. Fakt, że wiele opisanych już faktów referował jako innowacyjne, ale w warunkach izolacji nie mógł wiedzieć, że są znane. Poza tym padały z ust Jasia rozwiązania wyprzedzające naukę.
Jest piątek 29 maja 2009 r. Alicja, kobieta skazanego Kolano (telefonicznie jej wyznał, że zabił człowieka), ma odstawić więźnia na bramę ZK Jastrzębie Zdrój we środę do godz. 13.00. Jaś jedzie przez Katowice. Prof. Jerzy Warczewski będzie czekał u siebie w Zakładzie Fizyki Kryształów Uniwersytetu Śląskiego. Profesor pokaże Jasiowi pracownię, niech zobaczy na własne oczy.
Zakład
Trwał wysyp truskawek, gdy rok temu profesor był na widzeniu u Jasia i na własne oczy widział zakład karny. Kupił kobiałkę truskawek, ale Jasiu nie wziął, gdyż ma prawo do jednej paczki miesięcznie, a czekał na poważną książkową przesyłkę. Więc bez truskawek, na postno, rozmawiali w celi o Wszechświecie.
Wcześniej profesor opisywał Wszechświat w sposób popularnonaukowy w „Dzienniku Zachodnim”, a Jaś rozczytywał się: Jakie siły decydują, że chodzimy po podłodze zbudowanej z atomu i naciskając na atom nie wbijamy stopy w podłogę? Czym jest horyzont zdarzeń? Kolano nawiązał kontakt z profesorem.
List prof. Warczewskiego do Wysokiego Sądu w Gliwicach: „Znam osadzonego trzy lata. W maju 2006 r. dzięki mojemu poparciu otrzymał od PWN pięciotomowe dzieło fizyki Richarda Feynmana, noblisty. Zaczytuje się, dzwoni, dyskutujemy jego ustępy. Z całą pewnością twierdzę, że Jan Kolano nie jest maniakiem”.
70-letniego profesora, członka Europejskiego Towarzystwa Fizycznego, stale dręczą listownie maniacy, którzy na dwóch kartkach papieru odkrywają zagadki Wszechświata. Jedyne, czego może jeszcze nauczyć Jasia, to polszczyzny. Że nie wypada mówić „rozchodzi mi się”, lecz „chodzi mi o to”. I poprawiać wymowę zagranicznych nazwisk autorów licznych tomów, które Jaś przerobił, żyjąc w językowym świecie pokroju: kopsnij ramkę szlugów.
Jasiu na dworcu w Katowicach zjadł kotleta smażonego na wolności. Szok Tarzana widzącego cywilizację... Prof. Warczewski pokazuje Jasiowi IN-TER-NET! Co prawda jako jedyny z 1400 skazanych w ZK Jastrzębie Zdrój dostał zgodę na komputer, żeby robić przestrzenne symulacje równań. Ale takie COŚ? Jakby TO miał, byłby do przodu w fizyce o jakieś dwa lata. Tyle mu zajęło ustalenie poziomów energetycznych struktury kryształu palladu. A tu wystarczy pomyśleć, poklikać i jest. Magiczne pudełko. Fakt, widział Internet w 1998 r., gdy był na niepowrocie z przepustki, ale to nie było to. To były strzępki, zero przepustowości.
Rozmowa Jasia z profesorem o oceanie. Jaś nie widział oceanu na własne oczy, ale z obliczeń zna jego właściwości. Otóż, jeśli udałoby się doprowadzić do zimnej fuzji, syntezy deuteru w palladzie, z jednego litra oceanu można by otrzymać energię równą 350 litrom benzyny.
Tanie Linie Kolejowe wiozą Jasia do Wrocławia. 28 lat w celi zrobiły z niego obywatela stacjonarnego świata. Dlatego przesuwanie się świata za oknem jest niesamowitym przeżyciem. W ZK nic się nie przesuwa. Nawet kolejka do telefonu. Na 1400 skazanych są trzy aparaty. Więc żeby nie stać trzy godziny z pytaniem profesora o detal, który posunie równanie naprzód, Jaś wybiera: telefon albo obiad.
Higieniczna pani w przedziale wyciąga z torebki mokre chusteczki, którymi wyciera ręce. To dla Jasia jest jak sztuczka – mokre chusteczki w suchej torebce.
Horyzont zdarzeń
Prof. Warczewski do Wysokiego Sądu: „Ostatnio Jan pogłębia temat zimnej fuzji. Zapytał mnie kilka dni temu o »współczynnik dyfuzji deuteru w palladzie« i o »gradient gęstości deuteru w nim«. Chodzi tu o bardzo ważne pojęcia z teorii zimnej fuzji, której zasadniczą ideą jest synteza jąder deuteru wewnątrz sieci krystalicznej palladu pod wpływem ciśnień tam panujących. Realizacja tych planów, jak deklaruje Kolano, ma być rekompensatą za czyn sprzed 28 lat”.
Wrocław. Skazanego Kolano zakwaterowano na koszt sponsorów w ekskluzywnym hotelu. Niesamowite! Że woda w sedesie się sama spuszcza, skoro jej nie spuścił. Że auto, którym wiozą Jasia na wykład, mówi: skręć w prawo. Choć Jaś konstrukcję GPS ma w małym palcu. Otóż jego działanie wymaga precyzyjnego zastosowania mechaniki kwantowej i uwzględnienia teorii względności. Ale nigdy nie widział, że GPS tak na wolności rozmawia z człowiekiem.
Zebrani na Forum Energetycznym panowie w czarnych golfach czekają, co powie Jan Kolano. Znają go z licznych opowieści. Bo Jan Kolano opracował inteligentną protezę. Mechanizm sztucznych mięśni oparł na działaniu pól magnetycznych, które cyfrowo sterują włóknami, skracając je lub wydłużając. Można by z tych włókien szyć całe tkaniny, spodnie dla tych, co nie mają nóg, rękawy, a nawet palec. Zamówił je już pewien ośrodek w Kanadzie.
Na wstępie Kolano chciałby szczerze powiedzieć, kim jest: że nie wnikając w szczegóły, zajął się fizyką, bo zabił człowieka. Szczegóły: Z Tarnowskich Gór pochodzi, gmina Kalety. Miał 19 lat, kiedy zabił tego człowieka. Pracował dorywczo u starego kawalera, który zwiedził świat, bo miał młyny przed wojną i pięknie o tym świecie opowiadał: jak wyglądają domy w Amsterdamie, jakie drogi są w Niemczech i jakie wielkie hodowle mają w świecie ludzie. Przedobry był to człowiek. Tamtego dnia Kolano robił u szwagra na budowie, wypili we trzech litra, potem pojechał do tego kawalera naprawić pompę, bo poszły uszczelki. Naprawił i znów słuchał o świecie, popijając wino ze szlifowanego szkła. Ręczna robota. Ustawione pod światło robiły kolosalne wrażenie, jak światło załamywało się zjawiskowo. Po 28 latach, już jako fizyk, ocenia, że jego reakcja nie równała się akcji: przy pożegnaniu usłyszał trzask, to metalowa sprzączka od spodni tamtego mężczyzny uderzyła o podłogę, a oczy zrobiły mu się mgliste, oddech gorący. Udusił go rękami. Czy rzeczywiście ten człowiek się do niego przystawiał? A może to były alkoholowe omamy? To są wyższe rzeczy, Jaś nie jest kompetentny wypowiadać się. Jeszcze wrócił na drugi dzień po zapasy ze spiżarni. Skoro umarł, już mu się nie przyda, a siostrze i szwagrowi tak, bo mają małe dzieci. 25 lat wyroku.
Wyższe rzeczy
Prof. Janusz Boratyński, Instytut Immunologii i Terapii Doświadczalnej PAN, do Wysokiego Sądu w Gliwicach: „Z Janem koresponduję od lat. Przywołam tu Janka Muzykanta, który znalazł się w nieodpowiednim miejscu, czasie i sytuacji i ta koincydencja zdarzeń zaważyła na jego losach. W pamięci pozostały mi takie sformułowania Janka jak zaczepy aminokwasowe”.
Pan Jan? – ściskają ręce naukowcy. Prosi, żeby bez pan, żeby mówić Jasiu. Pan to mu się kojarzy z zakładem w Strzelcach Opolskich.
Tam trafił na początku, a rygor był taki, że aby przejść obok oddziałowego, trzeba było zdjąć czapkę i ukłonić się: skazany Kolano prosi o przejście do biblioteki. Odpowiedź: my uczonych to mamy dość panie, kurwa, Kolano. W ZK Strzelce pod pretekstem robienia zawodówki obuwniczej wypożyczał podręczniki z fizyki. Ukończona z wyróżnieniem, choć żadnych geniuszy w domu nie było.
Może śp. ojciec? Był fenomenalnym spawaczem, miał instynkt i warsztat najlepszy we wsi. Wołał Jasia: chodź no tu szybciutko! No, patrz, jak byś ty przyspawał ten płaskownik do rurki pod kątem prostym, żeby się nie chybotał? Fenomenalność ojca polegała nie tylko na spawaniu, ale na tym, że pokazywał Jasiowi możliwości. Ziarenka: widzisz Jasiu, takie małe, co tam się dzieje w tej ziemi, że drzewo z tego wyrośnie? Jak fizyk pytał Jasia ojciec. Bo fizyka odpowiada na pytanie: jak? Nie: dlaczego?
Przez pięć lat w ZK Strzelce Opolskie Jasiu studiował fizykę, za co zebrał 600 negatywnych raportów. W 1982 r. pisał w „Trybunie” śp. prof. Jerzy Raułuszkiewicz, geniusz od promieniowania. Nielegalnie, przez matkę, Jaś przemycił listowne zapytanie do profesora o energię wyjścia elektronu pod wpływem promieniowania zewnętrznego w polimerach. Dwa razy profesor odpisywał Jasiowi i cisza. Więc trzeci list skierował do przełożonych: co się stało, że skazany nie odpowiada? Oddali Jasiowi listy i kazali zwijać się na 14 dni „trumienki” (karcer za przemycenie listów), krzyczeli: a jak mordowałeś, to fizykę w dupie miałeś?! Następny karcer dostał Jasiu za nocne czytanie przy świeczkach lepionych z wosku z żółtego sera, który zbierał od kolegów po kolacji. 14 dni. Pierwsze godziny nie czujesz, że woda z kranu kapie. Potem jakbyś pod Niagarą siedział.
Nie zważając na „trumienki” Kolano odpisał nielegalnie do prof. Raułuszkiewicza, przepraszając za zwłokę nie ze swojej winy. Profesor listownie zapytał Podstawową Organizację Partyjną: dlaczego skazany nie może się uczyć? Wtedy Jasiowi otworzyły się możliwości, gdyż dostał pozwolenie na korespondencję ze światem nauki – dwa listy miesięcznie. Ale to dla Jasia było za mało, bo rodził się dylemat: do matki napisać czy do profesora? Prof. Raułuszkiewicz zapytał POP: dlaczego skazany, chcący się uczyć, ma możliwość tylko dwóch listów? Wtedy dali Jasiowi wolność listowną.
Po pięciu latach resocjalizacji Jana Kolano, ZK w Strzelcach Opolskich poczuł się bezradny wobec roszczeń skazanego. Zostaje przeniesiony do zakładu dla niebezpiecznych w Raciborzu.
Płynąć z procesem
Prof. Michał Heller w liście do Jana Kolano: „Cieszę się, że moja książka dała Panu tematy do przemyśleń. Pyta Pan o a-czasowość Boga? Gdy chodzi o Boga, jedno jest pewne, że wszystkie nasze wyobrażenia o nim mają się tak do tego, czym on naprawdę jest, jak »jeden do nieskończoności«. (...) Polecam (...) Pana wykres E. jest istotnie interesujący. Mam zastrzeżenia do lewego górnego końca wykresu. Ekstrapolacja do ery Plancka może być nieuzasadniona (…). Modele ze zmienną stałą kosmologiczną były już rozważane. Ale Pana założenie, że równania Einsteina są ważne »lokalnie« w skali jąder atomowych są bardzo mocne. Obiecuję modlitwę”.
Jasiu czytał dzieła pewnego uczonego mistyka. Ten mistyk mówił tak: nie można poznać procesu przez zatrzymanie go. Zrozumienie musi się przyłączyć do procesu i płynąć razem z nim. Jeżeli naukowiec w umyśle zatrzyma proces i zacznie badać, jak są ustawione atomy itd., jest zgubiony. Naukowiec musi iść za procesem, symulując go w wyobraźni. Ale trudno powiedzieć, czy Kolano jest typem naukowca, czy to ekstremalna sytuacja przymusiła go do tego, żeby wypełnić czymś czas. Biorąc pod uwagę teorię względności, czy osiągnąłby tyle na wolności? Gdyby miał do wyboru różne pokusy życia, żona, jakiś gescheft, jakiś detal, nad którym siedziałby w dobrze opłacanym laboratorium wielkiej korporacji?
Jasiu płynął w wyobraźni podczas studiów w ZK Racibórz. Płk Tadeusz Korecki, szef więzienia, miał instynkt, że skazany Kolano nie będzie zbierał negatywnych raportów, jak dostarczy mu się bodźce w postaci książek, których się domaga. Są dostarczane systematycznie. Opinia: zdyscyplinowany, nie uczestniczy w subkulturze, czyta.
1998 r.: po dziewięciu miesiącach przepustki złapany z niepowrotu jako Antoni Dereń i skazany na kolejne lata odsiadki. Składał komputery w Tychach, robił oprogramowania, za co opłacał mieszkanie. Bo komputery też miał w małym palcu. Opinia: skazany przekreślił swoją pozytywną prognozę społeczną. Nie wypuszczono Jasia na światowy zjazd fizyków w 2003 r., choć zaproszenie wpłynęło na adres ZK po 10 latach od tamtego niepowrotu.
Prognoza
Prof. Warczewski do Wysokiego Sądu w Gliwicach: „Ośmielam się prosić o łaskawość dla Jana Kolano. Dostęp do lektur miał ograniczony, ale pomagają mu dobrzy ludzie: prof. Andrzej Hryniewicz (Instytut Fizyki Jądrowej PAN), prof. Ryszard Mańka-Marcisz (Uniwersytet Śląski), prof. Andrzej Udalski (Centrum Astronomiczne M. Kopernika), prof. Andrzej Kajetan Wróblewski (Uniwersytet Warszawski), prof. Piotr Wolański…”.
Sąd odrzuca prośby. Sąd zanalizował dokumenty, z których wynika, że skazany Kolano nie jest jeszcze zresocjalizowany. Skazany, niewypuszczany na zjazdy, odmawia jedzenia, wszczyna bunty itp., więc proces jego resocjalizacji winien być kontynuowany w warunkach izolacji więziennej. Jan Kolano na wolność wyjdzie w 2018 r. Mama z Alzheimerem, niewidząca na jedno oko, pewnie się nie doczeka. Jasiu codziennie dzwoni do mamy. Anna Kolano: Janek? To ty? A co mamy za dzień? Muszę iść po mleko. A kiedy Janek wyjdzie? A to ty Janek? A co mamy za dzień?
Jan Kolano nie domaga się, żeby puszczono go na wolność w sensie dosłownym. Po 28 latach więzienia z powodu przyzwyczajenia się ono już nie jest karą. To tak jak człowiek wyjeżdża do nowego kraju, a po ćwierć wieku czuje się tam jak u siebie. Jasiu prosi o wolność w postaci internetowej. Jeśli, jak mówią, w Internecie faktycznie jest wszystko, bardzo mu to przyspieszy dalszą edukację.