Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Pech Kłodzka

Powodzie wciąz zagrażają południowej Polsce

W Kotlinie Kłodzkiej mogą zdarzyć się powodzie jeszcze wiesze niż obecna i ta sprzed 12 lat. Wszystkiemu winne położenie miasta.

Kłodzko, Krosnowice, Żelazno, Ołdrzychowice, Lądek, Stronie - te miejscowości są znowu, jak 12 lat temu, odmieniane w mediach przez wszystkie przypadki. Powódź. Kotlina Kłodzka (patrz mapka) ma wszelkie dane po temu, żeby być jeziorem. Ze wszystkich stron otaczają ją góry, a spływające z nich rzeki i strumienie skupiają się w centrum kotliny, w rejonie Kłodzka. Ten potencjalnie groźny układ, hydrolodzy nazywają węzłem hydrograficznym. Szczęściem Kłodzka i całej Kotliny jest Nysa, która rozładowuje ten węzeł. Niestety, na drodze Nysy wyrosły przed milionami lat Góry Bardzkie i cała woda z kłodzkich Sudetów może wydostać się na przedpole gór jedynym, wąskim przesmykiem.

Każdy gwałtowny wzrost poziomu wody w Nysie sprawia, że przesmyk - przełom Nysy przez Góry Bardzkie - zatyka się. Następstwem muszą być powodzie w kotlinie. Wiedzieli o tym dobrze dawni mieszkańcy miasta. Uczy tego bowiem historia - kronika dziejów Kłodzka regularnie odnotowuje wielkie powodzie. W XX wieku, przed „naszą" powodzią stulecia, były to lata 1938 i 1903, wcześniej w 1883 r. i 1783 r. i tak wstecz co kilkadziesiąt lat aż do założenia miasta w X wieku.

Całkowita wymiana ludności w 1945 r. wymazała historyczne doświadczenia z pamięci, choć swoistym memento są liczne w Kłodzku, między innymi na słynnym gotyckim moście i okolicy, figury św. Jana Nepomucena - świętego „od powodzi". Również i dziś powinny przypominać starostom, wójtom i radnym o hydrograficznym pechu Kłodzka.

Na pół węzła

Kłodzko ma swój dodatkowy problem. Jest nim znaczne zwężenie doliny w samym mieście - na odcinku między Twierdzą a Owczą Górą. Z geologicznego punktu widzenia to też jest przełom rzeczny.

Reklama