Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Tak tka się ta sieć

Po kongresie kobiet feministki walczą o parytety

Od lewej Barbara Labuda, Henryka Krzywonos, Jolanta Kwaśniewska, Danuta Huebner, Magdalena Środa, Henryka Bochniarz i Maria Kaczyńska. Fot. Piotr Wójcik/ Agencja Gazeta Od lewej Barbara Labuda, Henryka Krzywonos, Jolanta Kwaśniewska, Danuta Huebner, Magdalena Środa, Henryka Bochniarz i Maria Kaczyńska. Fot. Piotr Wójcik/ Agencja Gazeta
Wzięły udział w czerwcowym kongresie kobiet, a teraz biorą sprawy w swoje ręce. Chcą zrobić cokolwiek, żeby dla kobiet w polityce znalazło się więcej miejsca.

Gdy na portalu internetowym Feminoteka pojawiła się informacja o powołaniu Śląskiej Przedwyborczej Koalicji Kobiet, pod tekstem ktoś dopisał komentarz "Kongresowa zaraza idzie w Polskę. I bardzo dobrze". Pomysł Koalicji  faktycznie zaczął się od kongresu. A dokładniej od tego, że Halinę Sobańską, prezeskę sosnowieckiego Stowarzyszenia Aktywne Kobiety, wzięli diabli. - Gdy na panelu „Kobiety w polityce" usłyszałam od prawicowych posłanek, że parytety są niepotrzebne, bo dobro się obroni, a kobiety wybrane do Sejmu po wprowadzeniu parytetu czułyby się niezręcznie, to aż się we mnie zagotowało - wspomina. Wieczorem, w kawiarni, z koleżankami zdecydowały, że trzeba zrobić cokolwiek - teraz, już - żeby dla kobiet w polityce znalazło się więcej miejsca.

 

Śląską Koalicję Przedwyborczą Kobiet powołały 3 lipca (zaprosiły też koleżanki z Partii Kobiet oraz Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych). Będą zbierać pieniądze na kampanię samorządową dla kandydatek z różnych list, na szkolenia z prowadzenia kampanii, będą też lobbować u lokalnych polityków na rzecz parytetów.     

Uwolnić się od liderów

„Kongresowa zaraza" musi się szerzyć oddolnie, bo z realizacją postulatów kongresu na wyższych szczeblach raczej będzie ciężko. Prezydent miał co prawda zadeklarować poparcie dla dwóch najważniejszych spraw: obiecał, że jeśli ustawa wprowadzająca parytety na listach wyborczych trafi na jego biurko, podpisze ją (choć ma wątpliwości, czy miejsc dla kobiet powinno być 50 proc., czy mniej), przychylnie mówił też o pomyśle powołania niezależnej instytucji Rzecznika ds.

Reklama