Było jak w filmie szpiegowskim. 3 września panujący nieprzerwanie na szachowym tronie od 2013 r. Magnus Carlsen przegrał partię z nastoletnim Hansem Niemannem w trzeciej rundzie topowego turnieju Sinquefield Cup. Kolejnego dnia mistrz się wycofał. Gdy Carlsen nie pojawił się na czwartej rundzie, największy międzynarodowy portal szachowy Chess.com napisał, że to sytuacja niemal bezprecedensowa. Zawodnik tej klasy nie przerywa gry w turnieju tej klasy, zwłaszcza bez podania wiarygodnej przyczyny.
A tutaj Carlsen nie tylko nie podał przyczyny, ale wręcz ogłosił publicznie, że będzie ją taił. Do historii szachowej popkultury przejdzie jego wpis na Twitterze – jako komentarz do swojej decyzji zamieścił filmik z YouTube’a, na którym Jose Mourinho mówi, patrząc wszędzie, tylko nie do kamery: „Wolałbym się nie wypowiadać. Jeśli się wypowiem, będę miał wielkie problemy. Nie chcę problemów”.
Szachy, sugestie i atmosfera skandalu
I choć sam Magnus nic nie powiedział – aczkolwiek w tym duchu, w którym nie mówiąc nic, mówi się najwięcej – w szachowym świecie natychmiast zaczęły się szerzyć spekulacje. Najodważniej od samego początku wypowiadał się Hikaru Nakamura, obecnie szósty szachista na świecie (pierwszy, jeśli chodzi o szachy błyskawiczne). Jak napisał, Magnus musiał być przekonany, że Niemann oszukiwał. A Hikaru to prawdziwy szachowy influencer, jego konto na YouTube śledzi 1,39 mln subskrybentów.
Atmosfera spisku i podejrzeń wpłynęła też na tych, którzy powinni trzymać się faktów. Oliwy do ognia dolał sam portal Chess.com, oskarżając Niemanna o kłamstwo dotyczące jego przygotowań do partii z Magnusem.