Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Miesiąc krwi

Zamieszki w Iranie

„Coś musi się zmienić!” – krzyczą ludzie na ulicach Teheranu. „Śmierć Chameneiemu!”, „Precz z Gwardią Islamską!”. Takich zamieszek nie było w Iranie od czasu obalenia szacha Rezy Pahlawiego.

Policja strzela do tłumu, padają zabici i ranni, każdego dnia po kilka osób. Niby niewiele, ale ważne jest to, że Irańczycy przestali się bać. Pojedyncze protesty i zamachy sprzed kilku miesięcy, kiedy to Beludżowie zlikwidowali całe kierownictwo policji, wizytujące wschodnią prowincję, „scałkowała” śmierć wielkiego ajatollaha Montazeriego, jedynego światłego i rozumnego przywódcy religijnego szyitów. Montazeri był następcą Chomeiniego, ale po kilku latach twardogłowa część hierarchii szyickiej doprowadziła do jego ustąpienia, a potem – do osadzenia w areszcie domowym.

Wraz ze śmiercią 87-letniego Montazeriego opozycja irańska straciła nadzieję na wyrazistego przywódcę, który mógłby równoważyć wpływy głowy państwa, ajatollaha Chameneiego i prezydenta Ahmedinedżada, który popełnia głupstwo za głupstwem. Tuż po śmierci Montazeriego pojechał na wiec do Isfahanu, gdzie przypędzono mu na stadion pracowników firm państwowych. Jeden sektor opanowany przez ludzi, którym od roku nie płaci się pensji, rozpoczął protesty domagając się zaległych wypłat. Na to Ahmedinedżad obrzucił ich ciężkim słowem, życzył, aby zdechli i zapowiedział, że Bóg się nimi zajmie.

Strzały do tłumu w Teheranie i rozlew krwi mają w grudniu dla szyitów znaczenie symboliczne. Jest to miesiąc męczeństwa Husajna oraz proroka Alego. Tłumy pielgrzymów w drodze do irackiej Karbali samookaleczają się, krew leje się jak co roku strumieniami. Do tego dodać trzeba bitwy uliczne przy użyciu broni palnej i białej. Jest to mnożenie męczenników, anonimowych co prawda, ale w rewolucjach zawsze giną anonimowi ludzie, których nazwiska wkrótce potem stają się znakami rozpoznawczymi opozycji.

Władza traci głowę. Nikt z dowódców formacji religijnych w siłach zbrojnych i specjalnych nie pamięta najwidoczniej, jak działał mechanizm, który zgniótł szacha.

Reklama