Prapremiera nowego filmu Romana Polańskiego miała dość cichy charakter. Nie było czerwonego dywanu, fanów ani fotografów. Pokaz odbył się w szwajcarskiej posiadłości reżysera, w drewnianej willi na skraju Gstaad. Na fasadzie widnieje napis „Milky Way” – Droga Mleczna. Polański kazał sobie zainstalować w willi kino domowe: ekran, projektor, perfekcyjny dźwięk, idealny obraz.
Producent przesłał mu kilka dni wcześniej z Paryża DVD z ostateczną wersją. Jednak Polański nie chciał tego filmu oglądać samotnie i zaprosił do Gstaad swego przyjaciela, brytyjskiego pisarza Roberta Harrisa. Harris, autor takich bestselerów jak „Vaterland” czy „Pompeja”, był najbliższym współpracownikiem reżysera w ciągu ostatnich trzech lat. Film „Autor widmo” (oryginalny tytuł „The Ghost Writer”, polska premiera 19 lutego br. – przyp. FORUM) powstał na podstawie jego powieści, on również razem z Polańskim napisał scenariusz. Harris przyjechał na ten wieczór specjalnie z Anglii, przywiózł ze sobą butelkę szampana.
– Gdy film dobiegł końca, otworzyliśmy tę butelkę. Mieliśmy po temu wszelkie powody – mówi pisarz. – Coś udało się stworzyć mimo niezwykle trudnych warunków.
Nie rozmawiam z szakalami
Wkrótce Harris znów wyruszył w drogę, tym razem do Berlina, na oficjalną światową premierę tego filmu na 60 Berlinale (11–21 lutego). „Autor widmo” jest jednym z filmów ubiegających się o Złotego Niedźwiedzia, ale nie wybrano go na otwarcie festiwalu. – Mogłoby to być zrozumiane jako wyraz naszego stanowiska w sprawie, do której nie chcemy się mieszać – mówi szef Berlinale Dieter Kosslick.