Issy-les-Moulinaux to bardzo modne podparyskie miasto, gdzie swoje europejskie siedziby mają międzynarodowe koncerny HP, Microsoft, Coca-Cola. To motor rozwoju zatrudnienia, nowych technologii, jedno z niewielu miast we Francji, gdzie więcej jest miejsc pracy niż mieszkańców. Od ćwierćwiecza miasto zawsze głosuje na prawo, nigdy inaczej, a teraz w wyborach regionalnych sensacja: jak w całym kraju, partia rządząca UMP, czyli formacja prezydencka, przegrała z kretesem. Koalicja: Partia Socjalistyczna – Europa i Ekologia oraz Front Lewicy wygrała w całym departamencie Hauts-de-Seine, Górnej Sekwany, ludzi zamożnych, dawniej twierdzy twardego elektoratu prezydenta. To policzek, stąd tytuły prześmiewcze: SarKOzy, obwieszczające knock-out prezydenta, mimo jego zdumiewającej energii, setek pomysłów i efektownej żony, modelki i piosenkarki.
Sarkozy starał się knock-out zneutralizować. Z góry objaśniał, że z wyborów regionalnych można wyciągać jedynie wnioski lokalne i nie ma mowy o zmianie ogólnokrajowej sceny politycznej (wybory prezydenckie będą dopiero w 2012 r.). Ale UMP straciła niemal wszystkie regiony kraju. Kto interesuje się Francją, wie, że to monarchia w przebraniu republiki, a każdy prezydent, niczym Ludwik XIV, naznacza swoją epokę. Pamiętamy, że prezydent Sarkozy, hiperaktywny syn emigranta, nastał w momencie szczególnym. Francja była znużona François Mitterrandem i Jacques’em Chirakiem, „tymi starcami, którzy patrzyli na nią jak na drugą Zuzannę, z mieszanką pożądliwej wrogości i zagniewanej impotencji” – jak to ujął pewien poseł pełniący w Paryżu rolę Palikota.