Seria skandali wokół analogowych serów i wyrobów szynkopodobnych dowiodła, że konsumenci są systematycznie oszukiwani. Wiele produktów przestaje mieć cokolwiek wspólnego z oryginalną, prawdziwą żywnością. Swego czasu niemieckich odbiorców czarował w reklamie kucharski mistrz Alfons Schuhbeck. Przygotowywał makaron „bez zbędnego bla bla bla”. Wystarczy tylko – „chlup” – sosu ze słoika, szybciutko trochę przypraw, „ciach i gotowe”. Schuhbeck był kiedyś wspaniałym kucharzem, przewodnik Michelina dał mu nawet gwiazdkę. Potem jednak trafił do telewizji i jego artyzm się rozmył. Schuhbeck reklamował półprodukty, gotowe dania i mrożonki, został też guru od zup i sosów firmy Escoffier.
Niech się trochę przegryzie
Oczywiście nie chodzi tu o jakieś tam zupiny, ale o zupy dla smakoszy, które będzie można „autentycznie przyrządzić, stosując sztukę kucharską najwyższej próby”. I tak na przykład zupa-krem z pieczarek – ciach, otwieramy puszkę, zawartość do garnka, zagotować i (bardzo ważne!) „poczekać, niech się trochę przegryzie” – to, jak zapewnia firma, doskonały produkt dla wybrednych podniebień.
Działacze na rzecz ochrony konsumentów ze stowarzyszenia Foodwatch dokładniej przyjrzeli się zawartości tej zupy. Ich wnioski: to zwykła zupa z torebki, tylko za trzykrotnie wyższą cenę i wypełniona dodatkami. Wśród składników znalazło się tylko jedno prawdziwe warzywo – szczypior. Poza tym ten „wysokowartościowy produkt” składa się z wody, soli, cukru, przypraw, przecieru pomidorowego, wzmacniacza smakowego – ekstraktu drożdżowego (z kontrowersyjnym glutaminianem) i aromatów.