Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Rosja się cieszy, Rosja płacze

Moskwa i Dzień Zwycięstwa

Dekoracje na ulicach Moskwy z okazji Dnia Zwycięstwa Dekoracje na ulicach Moskwy z okazji Dnia Zwycięstwa Rafał Milach / Polityka
Pobieda. To słowo - zaklęcie, którym żyje Rosja. Czaruje bez różnicy. I tych, którzy przyszli po skórzaną kurtkę od Trusardiego za 46 tysięcy rubli i tych, którzy w podmoskiewskim markecie proszą tylko o śledzika za rubli 12.

W witrynie każdego sklepu jest plakat z okazji Dnia Zwycięstwa. Są także w każdym urzędzie, w każdym wagoniku metra, na każdej klatce każdego bloku. Plakaty odniosły pełne zwycięstwo.

W Moskwie przygotowania do niedzielnego świętowania trwają już od tygodni. Tulipany na skwerkach w kolorach narodowych posadzono na początku kwietnia. W połowie miesiąca zaczęła się wieka akcja zamalowywania graffiti. Pod koniec kwietnia udekorowano najważniejsze budynki i część ulic.

Dniem Zwycięstwa żyje też cała Rosja. Każde miasto, każda wieś będzie miała tego dnia swoje uroczystości. W Pietuszkach oddalonych od Moskwy o 130 kilometrów wystąpi żeński zespół lokalnego Domu Kultury, który zaprezentuje układ choreograficzny z chustami do pieśni narodowych. W szkołach całej Rosji odbyły się konkursy plastyczne. W Pietuszkach pod hasłem – „Jak dobrze na świecie bez wojny”.

W stolicy przygotowywania do defilady mają absolutny priorytet. W zeszłą środę w nocy na moskiewskie ulice wyjechały dziesiątki lawet błyskających pomarańczowymi światłami. Do drugiej w nocy na policyjne parkingi zwożone były samochody, które nieopatrznie zaparkowano na trasie pochodu, albo na przylegających do niego placach. Spod pomnika Majakowskiego przylegającego do Twerskiej, po której przejadą czołgi i cały ciężki sprzęt, wywieziono kilka samochodów. Majakowski pisząc „jednostka zerem” miał pewnie co innego na myśli, ale wykrakał i to. Samochodowy parking musiał ustąpić polewaczkom, których dziesiątki obficie zraszały ulice. Kto chciałby patrzeć na zakurzone czołgi?

Po czwartkowej próbie generalnej Moskwa na jeden dzień mogła odpocząć od blokad centralnych stacji metra, pozamykanych przejść i nieprzejezdnych ulic w centrum.

W piątek rano mieszkańcy szesnastomilionowego miasta znów obudzili się w świecie podzielonym barierkami, których pilnowała kilkutysięczna armia milicjantów.

Reklama