Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Kurs Izraela

Gaza: co z tą blokadą?

Izraelski minister spraw zagranicznych nie wyklucza zniesienia blokady Strefy Gazy. Nie bez kozery.

Avigdor Lieberman postawił warunek ewentualnego odblokowania Gazy: niech palestyńscy porywacze kaprala Szalita dopuszczą do żołnierza przedstawicieli Czerwonego Krzyża. To wypowiedź nieco zaskakująca z dwóch powodów. Po pierwsze, że powszechnie uważany za jastrzębia członek prawicowego rządu Izraela wysyła sygnał pojednawczy, choć jeszcze całkiem niedawno ten sam rząd bronił twardo swej polityki wobec Gazy. Jest to polityka duszenia radykalnie antyizraelskiego Hamasu kontrolującego dziś Strefę.

Duszenie polega na odcięciu dostępu Hamasu do środków prowadzenia wojny podjazdowej z Izraelem. Blokada Gazy to zasadnicze narzędzie tej polityki mającej według polityków izraelskich bronić Izraelczyków przed atakami nieprzejednanych wrogów żydowskiego państwa na Bliskim Wschodzie. Takie argumenty słyszał świat w obronie niedawnej akcji izraelskiej przeciwko tak zwanej Flotylli Wolności.

Teraz okazuje się jednak, że blokada może być złagodzona, a nawet zniesiona. I to w zamian nawet nie za uwolnienie jeńca Szalita, lecz za umożliwienie dotarcia do niego osób z zewnątrz. Przyznajmy, że nie jest to cena wygórowana. I to jest to drugie ewentualne zaskoczenie.

Dla mnie zaskoczenie pozytywne. Państwo, które zgłasza gotowość do ustępstw dla dobra jednego swego żołnierza i jego rodziny, czekającej od czterech lat na powrót Szalita do domu z palestyńskiej niewoli, zasługuje na uznanie. Na Bliskim Wschodzie panują raczej inne standardy: jednostka nie ma większego znaczenia jako jednostka, lecz tylko jako trybik w machinie jakiejś gromady. Życiem ludzkim można szafować bez ceregieli w imię jakichś "wyższych" celów.

Reklama