Praktycznym zwycięzcą wyborów w Czechach jest partia, która powstała z porozumienia ad hoc grupy polityków średniej rangi na użytek wyborów przed 9 miesiącami (na dodatek pod mało chwytliwą nazwą: Tradycja, Odpowiedzialność, Dostatek, w skrócie TOP 09). Bardzo prawdopodobne, iż kluczową rolę przy konstruowaniu koalicji może odegrać inna świeżo powstała partia o nazwie Sprawy Publiczne (VV), której program jest dość niejasny, a największą siłą jest to, że na jej czele stoi znany dziennikarz telewizyjny. Nie dziwi więc, że analitycy mówią nawet o rewolucji cywilizacyjnej i mentalnej, snując wizję, że przyszłość w polityce należy do prezenterów pogody, o ile mają dobrze dobrane krawaty.
Po doświadczeniach pierwszych kilkunastu lat transformacji wydawało się, że w Czechach powstaje dość stabilny dwupartyjny system polityczny, który można określić jako centrolewicowy, z bardzo silną partią socjaldemokratyczną CzSD i dość silną (10–15 proc. poparcia) Komunistyczną Partią Czech i Moraw, istniejącą nadal pomimo prawnego zakazu propagowania idei faszystowskich i komunistycznych. Władza w kolejnych wyborach przechodziła z rąk prosocjalnie i rozdawczo nastawionych socjaldemokratów w ręce wolnorynkowej Partii Obywatelsko-Demokratycznej (ODS) i odwrotnie. Jeśli pojawiały się w życiu publicznym inne siły polityczne, to miały efemeryczny charakter.
Tęsknota za zmianą
Od 2006 r. ten jako tako ukształtowany system polityczny uległ rozchwianiu. Narastało społeczne rozgoryczenie i frustracja. Na masową skalę można było zaobserwować ucieczkę ludzi z życia publicznego i przekonanie, że polityka to świństwo, a politycy to skorumpowani złodzieje.