Umówił się z nią w jednej z kawiarń na Manhattanie pod pretekstem, ze centrala w Moskwie ma dla niej zadanie do wykonania. To ostatnie posunięcie w długotrwałym, dziesięcioletnim śledztwie, które ma wykazać, że wielki przeciwnik z okresu zimnej wojny wciąż jeszcze szpieguje Amerykę.
Atrakcyjna, rudowłosa kobieta ma dopiero 28 lat, prowadzi internetowa agencję pośrednictwa w handlu nieruchomościami. Jej rosyjskie nazwisko brzmi Anna Kuszczenko, amerykańskie – Anna Chapman. Wkrótce jednak caly świat będzie o niej mówił tylko jako o „seksownej agentce”, która – jak napisał „Washington Post” – „potrafiłaby rozgrzać nawet najbardziej mroźne noce w czasach zimnej wojny”.
Agent przedstawił się Annie jako pracownik rosyjskiego konsulatu i polecił jej przekazać następnego dnia wskazanej osobie sfałszowany paszport. Poinstruował ja, jaki ma mieć znak rozpoznawczy – kolorowe czasopismo pod pachą. Tamta osoba zapyta ją: „Przepraszam, czy nie spotkaliśmy się zeszłego lata w Kalifornii?” Anna przyjmuje zlecenie, na tym myśliwy i zwierzyna się rozstają. Ale funkcjonariusze chcą sprawdzić, czy Chapman się nie połapała, że w tym spotkaniu było coś dziwnego. Po spotkaniu śledzą każdy jej krok, gdy wędruje po Brooklynie. Chcą się przekonać, czy zadzwoni do centrali w Moskwie.
Gdy rudowłosa nie przyszła
Jednak następnego dnia Chapman nie zjawia się w umówionym miejscu, by przekazać fałszywy paszport. Teraz agenci FBI wpadają w panikę. Czy kobieta zauważyła, że jest śledzona? Może teraz ostrzeże całą siatkę? W sumie amerykańscy agenci mieli na oku 11 domniemanych szpiegów - niektórzy z nich byli pod obserwacją już ponad 10 lat.