Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Diabeł tkwi w liczbach

Polska-Niemcy: nowi prezydenci. Czy nowy początek?

Christian Wulff i Bronisław Komorowski, podczas wizyty prezydenta Niemiec w Polsce. Christian Wulff i Bronisław Komorowski, podczas wizyty prezydenta Niemiec w Polsce. Aleksander Majdański / Newspix.pl
Problemy między Polską a Niemcami mają charakter bardziej emocjonalny, niż polityczny.
Artykuł pochodzi z 29 numeru tygodnika FORUM, w kioskach od 19 lipcaPolityka Artykuł pochodzi z 29 numeru tygodnika FORUM, w kioskach od 19 lipca

Nowy prezydent Niemiec Christian Wulff wybrał Warszawę za cel jednej z pierwszych wizyt zagranicznych. W Polsce bywał już wielokrotnie, tak jak przyszły polski prezydent Bronisław Komorowski często odwiedzał Niemcy. Obaj przywiązują wielką wagę do dobrych stosunków z sąsiadami. Niemieccy komentatorzy z zadowoleniem powitali zwycięstwo wyborcze Komorowskiego jako „ostateczny kres panowania bliźniaków”, bo zdaniem wielu obserwatorów Jarosław i Lech Kaczyński byli główną przyczyną pogorszenia się w ostatnich latach stosunków polsko-niemieckich.

Jednak diagnoza ta nie odpowiada faktom, bo wzajemne napięcia sięgają znacznie dalej wstecz. Po okresie wzajemnych deklaracji o przyjaźni pierwsze tarcia między Warszawą i Berlinem pojawiły się już w 1998 r., kiedy większość Bundestagu przyjęła w głosowaniu rezolucję, według której do polsko-niemieckiego dialogu należy włączyć organizacje niemieckich wypędzonych. Przyświecała temu myśl, że gdy rozwiązano już wszystkie problemy polityczne, przyszedł czas, aby wspólnie uporać się także z tym ostatnim balastem psychologicznym. Pojednawcze w zamyśle przesłanie zostało jednak w Warszawie źle zrozumiane, a mianowicie jako poparcie dla żądań zwrotu majątku, zgłaszanych przez niewielką grupę wypędzonych. Polski parlament przyjął zatem odpowiednio ostrą „kontrrezolucję”. Berlin był zirytowany, ale uznał reakcję Warszawy za problem tylko emocjonalny, a nie polityczny.

Prawdziwe różnice pojawiły się, gdy w obu stolicach rządzili socjaldemokraci: w Berlinie – SPD, a w Warszawie – SLD. Przedmiotem sporów był gazociąg na dnie Bałtyku, bliska militarna współpraca Polski z administracją Busha w Iraku i zażyłość niemieckiego kanclerza Gerharda Schrödera z szefem Kremla Władimirem Putinem, którego naiwnie nazwał on „nieskazitelnym demokratą”.

Reklama