Zniknęły zmaskulinowane miotaczki, męskie typy, często wręcz z zarostem. W przeszłość odeszły muskularne sylwetki atletek NRD i ZSRR, które triumfowały od sprintów poczynając, a na rzutach kończąc. W Barcelonie biegały, skakały i rzucały dziewczyny, oraz kobiety, które śmiało mogą być modelkami. Szczupłe i pełne wdzięku. A także, po rubensowsku, kobiece miotaczki. To najlepszy dowód, że wreszcie odrzucono wszelkie hormonalne kuracje, sztuczne pompowanie mięśni w imię rekordów i medali. Sądzę, że nie bez udziału uprawiających lekką atletykę – i mam nadzieję w ogóle sport – dziewcząt oraz kobiet, które zrozumiały, że sztuczna stymulacja to po prostu krzywda.
I jeszcze o naszych 9 medalach. Polska lekka atletyka idzie szerokim frontem. Jak Tomasz Majewski traci złoty medal zaledwie 1 centymetrem w pchnięciu kulą, to Piotr Małachowski zdobywa mistrzostwo kontynentu w rzucie dyskiem. A za nimi idzie młoda generacja z Marcinem Lewandowskim, Adamem Kszczotem oraz sprinterkami, która nawiązuje do świetnej przeszłości polskiej lekkiej atletyki. Tylko tak dalej!