Świat

Martin długoręki

Schlaff Martin

Martin Schlaff na celowniku prokuratury, podejrzewany o nielegalne finansowanie czołowych polityków. Martin Schlaff na celowniku prokuratury, podejrzewany o nielegalne finansowanie czołowych polityków. Herbert Neubauer/Reuters / Forum
W Austrii sponsoruje Operę Wiedeńską i przyjmuje kanclerzy. W Izraelu prokuratura podejrzewa Martina Schlaffa o nielegalne finansowanie czołowych polityków.
Saif Kadafi, syn dyktatora słynie z prowokacyjnego zachowaniaAlexandra Mudrats/ITAR-TASS/Forum Saif Kadafi, syn dyktatora słynie z prowokacyjnego zachowania

W maju izraelski wicepremier i szef dyplomacji Awigdor Lieberman ruszył w jedną z licznych podróży służbowych. Kancelaria zaopatrzyła go w bilet lotniczy pierwszej klasy z Tel Awiwu do Tokio, ale jego ekscelencja, nie uprzedzając podwładnych, zrobił sobie prywatną dwudniową przerwę w Wiedniu. Limuzyna Martina Schlaffa zawiozła go prosto z lotniska Schwechat do pałacyku milionera, w którym odbywała się właśnie ceremonia obrzezania szóstego syna najbogatszego człowieka w Austrii. Nowo narodzonego pobłogosławił wieloletni przyjaciel gospodarza rabin Arie Deri, skądinąd były szef izraelskiego MSW, który odsiedział kilka lat za przyjmowanie łapówek. W dobranym towarzystwie zabrakło tylko Saifa Kadafiego, syna dyktatora Libii, z którym austriacki miliarder prowadzi interesy.

Kilka miesięcy temu Schlaff bawił się na jego hucznych urodzinach w luksusowym hotelu w Czarnogórze, ale pod własnym dachem nie mógł go ugościć. Młody Kadafi słynie z prowokacyjnego zachowania, a pobożny tata Schlaffa, chasyd dworu rabinackiego w Bobowej, pochowany w kwietniu w Jerozolimie, poprosił w testamencie o „skromną i nierzucającą się w oczy” uroczystość obrzezania wnuka.

Martin Schlaff nie pojechał na pogrzeb ojca, ponieważ w Izraelu grozi mu areszt. Według dziennika „Haaretz”, który szczegółowo opisał majową wycieczkę Liebermana do Wiednia, izraelska policja zaleciła prokuraturze postawienie Schlaffa przed sądem za skorumpowanie Ariela Szarona za pośrednictwem synów. W czasie kampanii wyborczej w 2001 r. firma kontrolowana przez austriackiego biznesmena zatrudniła Gilada Szarona jako doradcę ds. rozwoju... kołchozów w Rosji. Otrzymał za to 3 mln dol. wynagrodzenia, a rok później, wspólnie z bratem Omrim, odebrał przelew na identyczną kwotę od innej firmy Schlaffa. Policja podejrzewa, że pieniądze poszły na zwrot nielegalnych datków z USA, które Szaron przyjął, kandydując wcześniej na szefa Likudu.

Hazard i polityka

Schlaff był już wtedy dobrze znany w izraelskich kręgach politycznych. Przyjaciel rodziny Icchaka Rabina był jednym z ostatnich, który rozmawiał z premierem przed jego śmiercią z rąk zamachowca w 1995 r. Austriak zabiegał wówczas o zgodę władz na otwarcie w Izraelu pierwszego kasyna. Gdy jej nie uzyskał, wszedł w spółkę z Jaserem Arafatem i uruchomił przybytek hazardu w Jerychu. Na Zachodni Brzeg zaczęły zjeżdżać tłumy Izraelczyków, inwestycja przyniosła dochód rzędu 300 mln dol., a ze Schlaffa uczyniła nieformalnego pośrednika między Palestyńczykami a izraelskim rządem. Krótki żywot kasyna zakończył w 2000 r. wybuch drugiej intifady, ale polityczne koneksje Schlaffa ucierpiały na niej znacznie mniej niż jego interesy.

Za Szarona starał się o legalizację pływającego kasyna koło portu w Ejlacie, utrzymywał też kontakty z Beniaminem Netanjahu, Ehudem Barakiem i Ehudem Olmertem, wówczas jeszcze merem Jerozolimy. Najbliżej przyjaźnił się jednak z politykami radykalnymi: byłym liderem religijnej partii Szas Arie Derim i założycielem nacjonalistycznej Izrael Nasz Dom Awigdorem Liebermanem. Według „Haaretza”, pierwszemu Schlaff sfinansował obronę sądową w procesie o korupcję, drugiemu przelał 650 tys. dol., gdy ten był ministrem ds. infrastruktury. Pieniądze dla Ariego wędrowały ponoć przez fikcyjną fundację w Nowym Jorku, te dla Liebermana – za pośrednictwem firm na Cyprze. Izraelski prokurator rozważa właśnie, czy postawić szefa dyplomacji w stan oskarżenia.

Obrzezany noworodek to dziecko z małżeństwa Schlaffa z węgierską pięknością Barbarą Koenig. Poprzednia żona miliardera za zgodę na rozstanie otrzymała 200 mln euro, był to ponoć najdroższy rozwód na świecie. Schlaff nie poczuł chyba pustki w kieszeni – jego osobisty majątek szacuje się na 1,6 mld euro. W Izraelu Martin Schlaff nadal posiada kilka nieruchomości. Najokazalszą, w nadmorskiej Herzliji, sprzedał za 21 mln dol., gdy okazało się, że nie będzie już mógł z niej korzystać. Rezydencja miała 2 tys. m kw. pod dachem, schron przeciwatomowy, salę kinową, saunę, piwnicę na wina i podgrzewany basen.

Hrabia bez skrupułów

Martin Schlaff nie urodził się jednak w pałacu i nikt nie wychowywał go na młodego księcia. W domu rodzinnym panował reżim skromnej, koszernej rodziny, która z trudem przeżyła Holocaust. Rodzice pomogli mu ukończyć wyższe studia handlowe w Londynie, ale drogę do kariery utorowały mu nie tylko wykształcenie i smykałka do interesów, ale także, a może przede wszystkim, brak wszelkich skrupułów. Z archiwum Urzędu Gaucka, zajmującego się weryfikacją dokumentów Stasi po zjednoczeniu Niemiec, możemy się dowiedzieć, że przejąwszy od ojca firmę, poszerzył jej działalność z eksportu drewna do Europy Wschodniej na dostarczanie zabronionych materiałów strategicznych do Niemieckiej Republiki Demokratycznej.

Za pośrednictwem firmy w Singapurze sprzedał Niemcom wschodnim m.in. dyski do komputerów za ponad 120 mln dol. Informacje te zostały potwierdzone w śledztwie Bundestagu na temat malwersacji przy okazji rozwiązania dawnej NRD. Z dochodzenia wynika, że Stasi traktowała Schlaffa jako swojego człowieka i nadała mu pseudonim Landgraf (po niemiecku – hrabia). Równocześnie stwierdzono, że Austriak nigdy nie działał jako tajny agent, a jedynie dla własnej korzyści – zyski z handlu z NRD sięgnęły 1 mld dol. W 2000 r. władze RFN oskarżyły Schlaffa o przywłaszczenie wielomilionowych sum. Sąd w Szwajcarii nie tylko uniewinnił go z braku dowodów, ale przyznał jeszcze odszkodowanie w wysokości 1,9 mln franków.

 

 

Po 1990 r. Schlaff stworzył kilka spółek, oddając ich prowadzenie byłym oficerom Stasi. Tygodnik „Stern” wspomina, że stacjonowali oni wcześniej w Dreźnie, gdy działał tam agent KGB Władimir Putin, z którym Schlaff utrzymywał później stosunki towarzyskie. „Stern” ustalił również, że jego cypryjskie firmy rezydują pod tym samym adresem co tamtejsza ekspozytura Gazpromu. Dziś Schlaff jest właścicielem kasyn w Serbii, austriackiej firmy RHI, największego producenta materiałów ognioodpornych na świecie, banku Sigma w Liechtensteinie, a także wspólnikiem litewskiej Ventspils Nafta oraz sieci komórkowej MDC na Białorusi. Pięć lat temu kupił od rosyjskiego oligarchy bułgarską sieć Mobiltel, aby odsprzedać ją potem austriackiej Telekom. Czysty zysk wyniósł ok. 400 mln dol.

Schlaff od młodości otaczał się wpływowymi przyjaciółmi i prawdziwym luksusem. Jako miłośnik opery potrafi wyskoczyć odrzutowcem na premierę w mediolańskiej La Scali lub nowojorskiej Metropolitan. Nie przeoczy także żadnego ważnego wernisażu, bo sztuki plastyczne to jego drugie hobby. W rezydencji, położonej w ekskluzywnej wiedeńskiej dzielnicy Obersievering, podejmuje gości, którzy nie tylko zdobią salony, ale także ścielą drogę do interesów. Oprócz izraelskich dostojników, bywalcami na salonach Schlaffa są niemal wszyscy magnaci z Zatoki Perskiej, syn prezydenta Egiptu Gamal Mubarak, biznesmeni zaprzyjaźnieni z ośrodkami władzy w Damaszku, członkowie rodziny Kadafiego, a także austriaccy politycy pierwszej rangi, w tym byli kanclerze, którym dawał pracę.

Pieniądze otwierają mu niemal wszystkie drzwi, wchodzi bez pukania do gabinetów ministrów i premierów. W Austrii uchodzi za jednego z najhojniejszych filantropów – wspiera m.in. Operę Wiedeńską, jest też darczyńcą największych austriackich muzeów. Jednocześnie ma opinię człowieka skrytego, zazdrośnie strzegącego swojej prywatności. W Austrii pozostaje niemal nietykalny – wielokrotne wnioski izraelskiej policji o możliwość przesłuchania Schlaffa w Wiedniu spotykały się ze stanowczą odmową. Gdy władze austriackie w końcu wydały zgodę, miliarder nie przyszedł na spotkanie ze śledczymi. W odwecie Izraelczycy nie dali Schlaffowi listu żelaznego, gdy chciał przyjechać do Jerozolimy na pogrzeb ojca.

Herbatka u Kadafiego

Na cmentarzu był za to Awigdor Lieberman. Jego znajomość ze Schlaffem sięga zapewne początków kasyna w Jerychu. Lieberman wyemigrował do Izraela w 1979 r. z rodzinnej Mołdawii, gdzie pracował jako ochroniarz w dyskotece, a po przyjeździe osiedlił się na Zachodnim Brzegu. Może to tylko przypadek, a może dalekowzroczność Schlaffa sprawiła, że gdy w 1997 r. przyszły minister został bez pracy, Austria Bank zatrudniła go jako doradcę ds. rosyjskich kontraktów walutowych. Po roku z okładem były ochroniarz wrócił do domu z 3 mln dol. To wtedy policja otworzyła pierwsze dochodzenie przeciwko Liebermanowi, ale nie zdołała ustalić źródła tych pieniędzy.

Po powrocie z Austrii Lieberman powołał do życia partię Izrael Nasz Dom, a w 1999 r. wszedł po raz pierwszy do Knesetu. Skąd miał pieniądze na kampanię? Jeszcze przed cypryjskimi przelewami Martin Schlaff załatwił mu porękę austriackiego banku, dzięki której Lieberman mógł wziąć legalną, milionową pożyczkę w Izraelu. Prokuratura w Jerozolimie podejrzewa, że były to prywatne pieniądze miliardera, ale nie zdobyła na to dowodów i sprawa nigdy nie trafiła do sądu. Zarówno Lieberman, jak i Schlaff trzymają karty przy orderach.

Miliarder pomaga tymczasem ministrowi w polityce zagranicznej. Gdy latem Libia posłała statek, by wzorem tureckiego okrętu przełamał blokadę morską Strefy Gazy, Schlaff załatwił w Trypolisie odwołanie akcji w zamian za zgodę Izraela na przekazanie pomocy rozwojowej dla Gazy. Kilka tygodni później Austriak przerwał urlop na Sardynii, by na jedno popołudnie wyskoczyć na herbatkę do Muammara Kadafiego. Wieczorem wrócił z izraelskim fotografem, aresztowanym w Libii pod zarzutem szpiegostwa. O północy zatelefonował do Liebermana, by przyjechał odebrać swojego obywatela...

Polityka 44.2010 (2780) z dnia 30.10.2010; Świat; s. 62
Oryginalny tytuł tekstu: "Martin długoręki"
Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną