Luksemburg i Łotwa to dwa bieguny Unii Europejskiej według nowej edycji przygotowanego przez POLITYKĘ Europejskiego Wskaźnika Rozwoju 2010. Na początku 2008 r. po raz pierwszy sporządziliśmy ranking 27 krajów członkowskich. Wzięliśmy pod uwagę 25 różnych kryteriów – zaczynając od bezrobocia, inflacji i wielkości produktu krajowego brutto na osobę, przez publiczne wydatki na edukację i ochronę zdrowia, nierówności w dochodach i gęstość autostrad, aż po czytelnictwo prasy codziennej, odsetek korzystających z Internetu, a nawet liczbę morderstw i samobójstw. Chodziło nam bowiem nie tylko o twarde ekonomiczne dane, ale też wskaźniki nieco mniej oczywiste, a również decydujące o jakości życia każdego Europejczyka. Po niespełna trzech latach powracamy do naszego pomysłu, mając w ręku najświeższe statystyki, i sprawdzamy, jak wiele przez ten czas w Unii Europejskiej się zmieniło.
Pierwsze wnioski? Mimo kryzysu i załamania gospodarczego w wielu nowych krajach członkowskich, bilans naszego rankingu jest dla Polski i innych członków grupy pościgowej bardzo pozytywny. Okazuje się bowiem, że różnice między najbogatszymi i najbiedniejszymi się zmniejszają. Tworząc Europejski Wskaźnik Rozwoju przy każdym z kryteriów przyznawaliśmy państwu od 0 do 100 pkt. Maksymalnie do zdobycia było zatem 2500 pkt. W poprzednim zestawieniu pierwszą wówczas Danię od ostatniej Bułgarii dzieliło 875 pkt. Teraz różnica między zwycięskim Luksemburgiem i ostatnią Łotwą to niespełna 750 pkt. Co więcej, najbogatsi w większości mają wyniki porównywalne lub gorsze od tych uzyskanych na początku 2008 r. A najbiedniejsi, z drobnymi wyjątkami, znacznie się poprawili. W przypadku Polski wynik jest lepszy o 65 pkt. Najwięcej zyskały Rumunia i Bułgaria. Nawet kraje nadbałtyckie, dźwigające się dziś z ciężkiej recesji, mają rezultaty lepsze niż w poprzedniej edycji zestawienia.