Monarchia nowocześnieje. Starszy syn księżnej Diany jest pierwszym dziedzicem brytyjskiego tronu, który urodził się w szpitalu, a nie w pałacu, a także pierwszym posłanym do żłobka jak zwykli śmiertelnicy. Książę Karol, którego chowano po spartańsku, posyłając do szkoły Gordonstoun w Szkocji, a także aż do Australii z dala od rodziców (stąd, twierdzą psychologowie, mogły się brać jego problemy emocjonalne), oszczędził synowi podobnego losu. William ruszył tradycyjnym szlakiem brytyjskich wyższych sfer: Ludgrove School w Berkshire pod Londynem i szkoła Eton, na której boiskach kształtował się kiedyś hart imperium.
Jako uczeń William był bardziej wszechstronnym sportowcem niż ojciec: należał do szkolnych drużyn piłki nożnej, koszykówki, a w hokeju i rugby był ich kapitanem. Grywał też w piłkę wodną i w polo – Karol należał dawniej do czołówki światowej tego trudnego i kosztownego sportu. W Anglii w szkole średniej przedmioty się wybiera. William wybrał trzy – geografię, biologię i historię sztuki – co nie świadczy o szczególnym zamiłowaniu do nauki; angielski, matematyka i fizyka uchodzą za trudniejsze. Po szkole średniej, a przed studiami, zamożniejsi Anglicy robią sobie rok przerwy na zwiedzanie świata i prace charytatywne. Czas ten William spędził w dżungli w Belize, uczył dzieci na południu Chile, podróżował też po Afryce.
Tak zwane normalne życie
Zdaje się, że przecenił swoje możliwości, zapisując się na historię sztuki na najlepszym szkockim uniwersytecie St. Andrews. Po pierwszym semestrze, mocno zniechęcony, chciał w ogóle ze studiów zrezygnować, dopiero namowy ojca (o którym mówią z przekąsem: książę filozof) i bliskiej koleżanki, dziś narzeczonej, sprawiły, że został w St. Andrews, tyle że zmienił kierunek studiów na geografię.