Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Islandzkie rondo

REPORTAŻ: Islandii obrazki przydrożne

Patreksfjordur, kilometr 390: Patrekkur Patreksfjordur, kilometr 390: Patrekkur Rafał Milach / Polityka
Hringvegur po islandzku, Ring Road po angielsku. Droga numer 1 zaciskająca się wokół całej Islandii. Kursują tędy drużyny piłkarskie, hodowcy owiec i wszyscy, którzy chcą zobaczyć wulkaniczne krajobrazy. Albo ci, którzy po raz kolejny zmieniają miejsce zamieszkania. Bo na Islandii nie ma innej drogi.
Stodvarfjordur, kilometr 700: Nr 80Rafał Milach/Polityka Stodvarfjordur, kilometr 700: Nr 80

Ólafsvik, kilometr 172: Dominik

Równo przystrzyżona trawa, kościół na wzgórzu. Na trawie kilkanaście klęczących osób. Cisza, nagle ostry gwizd, grupa zmienia pozycje, zaczyna rytmicznie podskakiwać, po czym rozbiega się w różnych kierunkach. Piłkarze z pierwszoligowego Vikingur Ólafsvik kończą trening i schodzą do szatni.

Trener Vikinguru jest z byłej Jugosławii, w drużynie gra Bośniak, Litwin i kilku Polaków. Między innymi, na pomocy, Dominik, który mieszka na Islandii od 8 lat. Przyjechał jako 10-latek, z rodzicami. Klasyczny migracyjny scenariusz: przeskok z małego miasteczka do pracy w przetwórni ryb, izolacja rodziców i w kontraście do niej – asymilacja Dominika.

Islandia, kiedyś homogeniczna, dziś przypomina drużynę Vikinguru: jest zróżnicowana i w ciągłym ruchu. Nawet przyzwyczajeni do stacjonarnego życia Islandczycy w ostatnich latach – być może wzorem napływowego elementu – coraz częściej przenoszą się z jednego miejsca w inne. Lokalny przesiedleńczy obyczaj bywa następujący: ze stolicy na prowincję, z miasteczka na wieś, ze wsi na samotną farmę, od integracji w stronę społecznej izolacji.

Stykkisholmur, kilometr 230: Maria B.

Odchodzić trzeba, gdy się jest na szczycie – tak 83-letnia Maria tłumaczy się ze sprzedaży ukochanego pensjonatu, którym zarządzała przez ostatnie 30 lat. Hjá Maríu był jej szczytem.

Porzucając pensjonat, Maria zostawiła za sobą zestaw politurowanych mebli i pikowanych narzut na łóżka, niewymienianych od 1981 r. Goście je uwielbiali; podobnie jak pociemniałe, otłuszczone boazerie, święte obrazki na ścianach, niedomykające się szafy, dyscyplinowane wstążkami z różowego atłasu, oraz obyczaje wprowadzone przez Marię: wspólne posiłki jedzone z rodzinnej porcelany i kolektywne przesiadywanie w jej prywatnym salonie przed telewizorem.

Polityka 09.2011 (2796) z dnia 25.02.2011; Na własne oczy; s. 108
Oryginalny tytuł tekstu: "Islandzkie rondo"
Reklama