Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Odbicie Obamy

Obama szykuje się na drugą kadencję

Obama od grudnia płynie na wznoszącej fali, a dzięki porażce swej partii w wyborach do Kongresu jest paradoksalnie na najlepszej drodze do zapewnienia sobie drugiej kadencji. Obama od grudnia płynie na wznoszącej fali, a dzięki porażce swej partii w wyborach do Kongresu jest paradoksalnie na najlepszej drodze do zapewnienia sobie drugiej kadencji. Larry Downing/Reuters / Forum
Półtora roku przed wyborami prezydenckimi Barack Obama ustawia się w roli przyjaciela biznesu i obrońcy najsłabszych przed ekscesami republikanów. Powrót do politycznego centrum ma mu przynieść reelekcję.
Kiedy Obama pyta republikanów, jakie cięcia budżetowe konkretnie proponują, nie dostaje wyraźnych odpowiedzi. To daje mu przewagę. Na fot.: prezydent Obama, wiceprezydent Joe Biden oraz republikański spiker John Boehner (po prawej).MIKE THEILER/EPA/PAP Kiedy Obama pyta republikanów, jakie cięcia budżetowe konkretnie proponują, nie dostaje wyraźnych odpowiedzi. To daje mu przewagę. Na fot.: prezydent Obama, wiceprezydent Joe Biden oraz republikański spiker John Boehner (po prawej).

Scena miała symboliczną wymowę. Na początku grudnia, po zawarciu z republikanami umowy o przedłużeniu cięć podatkowych dla bogaczy, Barack Obama wystąpił w Białym Domu wspólnie z Billem Clintonem. Po przedstawieniu go w krótkich słowach oddał mu mikrofon – i wyszedł z sali. Zostawiony sam na sam z dziennikarzami były prezydent mówił długo o tym, jak po klęsce demokratów w wyborach w 1994 r. poradził sobie z republikańską większością. Dziennikarze odebrali nieomylny sygnał: po „laniu” w listopadowych wyborach do Kongresu Obama będzie się wzorował na Clintonie – rozluźni więzi ze swą lewicową bazą i wróci do centrum, ustawiając się na pozycji arbitra między obiema partiami. Taktyka ta, nazywana triangulacją, ułatwiła Clintonowi reelekcję.

Obama od grudnia płynie na wznoszącej fali, a dzięki porażce swej partii w wyborach do Kongresu jest paradoksalnie na najlepszej drodze do zapewnienia sobie drugiej kadencji. Nikt już nie pisze jego epitafiów. Po umowie podatkowej notowania prezydenta w sondażach przestały spadać, a potem poszły w górę – pod koniec stycznia aprobata dla jego polityki sięgnęła 53–55 proc. Ani Clinton, ani Ronald Reagan nie mieli tak dobrych ocen w tym samym okresie swej prezydentury. Poparcie dla Obamy wzrosło po przemówieniu na uroczystości żałobnej po masakrze w Tucson, gdzie idealnie trafił w nastrój zniechęcenia agresywną retoryką polityczną. Zatarł w ten sposób swój wizerunek chłodnego intelektualisty, niezdolnego do okazywania współczucia.

Ku pokrzepieniu serc

Orędzie o stanie państwa było majstersztykiem politycznej empatii.

Polityka 06.2011 (2793) z dnia 05.02.2011; Świat; s. 41
Oryginalny tytuł tekstu: "Odbicie Obamy"
Reklama