Agencja Zaawansowanych Obronnych Projektów Badawczych Departamentu Obrony Stanów Zjednoczonych (DARPA) to jedna z najtajniejszych i najdziwniejszych agencji rządu USA. Utworzono ją w panice po wystrzeleniu sowieckiego Sputnika w 1957 r., by zapewnić armii amerykańskiej przewagę technologiczną nad potencjalnymi przeciwnikami. Agencja ma na koncie kilka projektów natchnionych (na przykład internet albo system GPS) – i bardzo dużo spektakularnych porażek (badania nad szpiegami-telepatami czy mechaniczne słonie, które miały zapanować w wietnamskiej dżungli). To dzięki DARPA świat poznał niszczycielską moc takich urządzeń, jak karabin M-16, bezzałogowiec Predator, niewidzialny myśliwiec, rakieta Tomahawk i bombowiec B-52.
DARPA to plac zabaw dużych chłopców z rocznym budżetem około 3 miliardów dolarów. Stany Zjednoczone, które nawiasem mówiąc kompletnie ignorują fakt, że Chiny wyprzedzają USA w technologiach ekologicznych, nie chcą dać wydrzeć sobie z rąk palmy pierwszeństwa w dziedzinie sprzętu wojskowego.
Happy end
To nie jest uczciwa walka. Przez zaawansowaną lunetę celowniczą amerykański żołnierz namierza ofiarę. Ustawia ważący prawie 15 kilogramów karabin snajperski kaliber 0.50 na szczycie wzniesienia, oddycha wolno i spokojnie, koncentruje się, czeka. W końcu naciska spust. W odległości kilometra między nim a celem zrywa się lekki wietrzyk, który odchyla pocisk z linii strzału. Snajper nie odnotuje kolejnego trafienia. Cel ludzki ma przed sobą następny dzień życia.
Dla amerykańskich wojskowych to smutna historia. Szczęśliwe zakończenie ma do niej dopisać technologia Extreme Accuracy Tactical Ordnance (ekstremalnie celny sprzęt taktyczny), w skrócie EXACTO, pozwalająca snajperom „skutecznie osiągać ruchome cele nawet przy mocnym wietrze, czyli w warunkach, które panują zwykle w Afganistanie”.