Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Po końcu świata

Rok po trzęsieniu ziemi w Haiti

Léogâne, szkoła przy Kościele Baptystów Jedność. Ściany i sufit są na razie z brezentu. Léogâne, szkoła przy Kościele Baptystów Jedność. Ściany i sufit są na razie z brezentu. Bartek Wrześniowski / Polityka
Dramat Japonii przypomniał o Haiti. W rok po trzęsieniu ziemi 800 tys. ludzi wciąż mieszka w obozach przejściowych. Żałoba jeszcze się nie zakończyła, rekonstrukcja nawet nie zaczęła.
Główny cmentarz w Port-au-Prince. Wstrząs otworzył stare grobowce, wszędzie walają się kości.Bartek Wrześniowski/Polityka Główny cmentarz w Port-au-Prince. Wstrząs otworzył stare grobowce, wszędzie walają się kości.

Zza muru widać dach biało-niebieskiego autobusu z napisem „Ecôle Saint-Vincent” i koronę drzewa. Za bramą jest puste podwórze, a na nim tylko ten autobus i to drzewo. Do 12 stycznia 2010 r. stała tu szkoła. Pierwsza szkoła w Port-au-Prince dla dzieci niepełnosprawnych.

To był wtorek, godz. 16.53. Skończyły się lekcje, uczniowie wrócili do swoich pokoi. Noel Ronald, kierownik internatu, przeglądał jeszcze w biurze papiery. Trzęsienie ziemi trwało 35 sekund. Już kilka chwil później Noel wydobywał z ruin ranne dzieci. Pod gruzami pozostało ośmioro uczniów i troje dorosłych.

Dopiero po dwóch miesiącach przyjechali z buldożerami specjaliści z Europy. Pracowali kilka tygodni, oczyścili teren. Wśród bloków betonu odnaleźli szczątki zmarłych; nie można ich było rozpoznać. Szkoła urządziła im wspólny pogrzeb. Wiele ciał, nie dodaje, wciąż leży pod gruzami miasta.

Guy. Żałoba się nie dokonała

– Nie był to pierwszy koniec świata na Haiti – mówi James Noël, młody poeta. Haiti przywykło do katastrof, do życia na krawędzi. A jednak, jak ogarnąć myślą taką liczbę umarłych? Trzęsienie ziemi pochłonęło ok. 220 tys. ofiar. Ludzie najczęściej mówią o nim po prostu: 12 stycznia.

„Co może literatura? Nic nie może. Przede wszystkim nie może jednak milczeć” – napisał Lionel Trouillot, powieściopisarz. Emmélie Prophète, pisarka, opowiada o pilnej potrzebie mówienia. Potrzebie osobistej, a zarazem publicznej, bo pewne rzeczy muszą zostać powiedziane. Prezydent René Préval nie zabrał głosu przez 10 długich dni po katastrofie.

Polityka 13.2011 (2800) z dnia 25.03.2011; Na własne oczy; s. 108
Oryginalny tytuł tekstu: "Po końcu świata"
Reklama