Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Nóż, widelec i nieufność

Matthias Pahl / Smarterpix/PantherMedia
Jasne, wolelibyśmy nie jeść genetycznie modyfikowanej żywności i spożywać jak najmniej chemii. Ale czy tak naprawdę wiemy, co mamy na talerzu?
Artykuł pochodzi z 14 numeru tygodnika FORUM, w kioskach od 4 kwietnia.Polityka Artykuł pochodzi z 14 numeru tygodnika FORUM, w kioskach od 4 kwietnia.

Spokój, z jakim patrzymy na gotowe potrawy, lśniące rumiane jabłka, substancje słodzące typu ultralight, patelnie, do których nic się nie przykleja, cały ten kram zgromadzony w fajnej, nowoczesnej kuchni, może zostać poważnie naruszony. Bo naukowcy mogą wydobyć na światło dzienne wiele niewidocznych cząsteczek, o których dotąd nie wiedziano nic poza tym, że bardzo ułatwiają nam życie. I odkryć, że mogą je również… skracać!

Niewidzialne trucizny

Czy to ekologiczna paranoja? Delirium przesadnej ostrożności? Módlmy się, żeby tak było. Niestety, gdy chodzi o myszy, szczury i małpy, to mnożą się już setki badań, które wykazują co najmniej dokuczliwy wpływ takich podejrzanych cząsteczek, jak ftalany, PBDE (polibromowane etery difenylowe), bisfenol i związki perfluorowane na układ hormonalny. A w konsekwencji na występowanie otyłości albo pojawianie się guzów nowotworowych…

Wdychamy tę chemię. Ale przede wszystkim zjadamy ją. Jest ona obecna w łańcuchu pokarmowym, artykułach przemysłu spożywczego, opakowaniach i materiałach używanych do przygotowywania potraw. Tym samym może być odpowiedzialna za sporą część chorób przewlekłych, to znaczy niezakaźnych, które według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) powodują 86 proc. zgonów.

Już od 2006 roku WHO używała bardzo mocnego słowa „epidemia”, ale kwestię pochodzenia tych chorób pozostawiała w sferze domniemań, obwiniając „styl życia i środowisko w szerszym znaczeniu”. Co pozwala przywrócić czynnikom genetycznym ich właściwe miejsce: drugorzędne, bo geny miałyby powodować jedynie od 5 do 15 proc.

Reklama