Otwarliśmy tam właśnie nowy budynek konsulatu RP. Wiadomość jest nadzwyczajna dlatego, że o poprawę warunków, w jakich Ukraińcy załatwiają sprawy wizowe Warszawa walczyła równe 12 lat. Najpierw władze Lwowa nie chciały się zgodzić na sprzedaż parceli, do dziś toczą się też w sądzie sprawy sporne z generalnym wykonawcą, ukraińską firmą, która nie dotrzymywała terminów i z dnia na dzień podnosiła ceny. Tymczasem przed polskim konsulatem we Lwowie kłębiły się legendarne już kolejki, działała mafia kolejkowa, inkasowano haracze, biura pośrednictwa zarabiały krocie, wybuchały bitwy. A konsulowie i polski MSZ byli nieustannymi obiektami ataków ukraińskich mediów za bierność.
Lwów jest wyjątkowym miejscem, polski konsulat w tym mieście przyjmuje dziennie nawet 2 tys. interesantów i wydaje 300 tys. wiz rocznie, większość to wizy Schengen. Jest liderem, żaden inny polski konsulat na świecie nie wydaje tylu wiz. W ogóle, polskie konsulaty na Ukrainie, a jest ich siedem, wystawiają blisko połowę wszystkich wiz Schengen wydawanych na Ukrainie. Jak mówi minister Radosław Sikorski, Ukraińcy przychodzą po wizy do nas, bo widocznie czują się w naszych konsulatach obsługiwani lepiej niż w placówkach innych państw.
Konsulat ma 18 okienek obsługi, 2 okienka kasowe, pokoje biurowe, gdzie urzędnicy nie są stłoczeni niczym przysłowiowe sardynki. Ale czy kolejki przed nowym konsulatem znikną? Nie wydaje się, 2 tys. osób w jednym miejscu zawsze tworzy tłum. Konsul Generalny RP we Lwowie Grzegorz Opaliński zapowiada ułatwienia, od 1 czerwca będzie działać system elektroniczny e-konsulat i pierwsza rejestracja dokumentów odbędzie się przez Internet. To ułatwi i przyspieszy pracę, ale radykalnie zapewne kolejek nie zlikwiduje.