Kiedy zadzwoniłam do mojego znajomego profesora fizyki i powiedziałam mu, że podobno w sobotę 21 maja ma być koniec świata on tylko jęknął i zapytał czy nie można tego przenieść na przyszły weekend, bo w ten wyjeżdża do Portugalii.
Na wieść o końcu świata naukowcy najczęściej reagują pytaniem „znowu”?
Koniec świata tym razem przepowiada amerykański kaznodzieja, Harold Camping. Twierdzi, że udało mu się opracować formułę matematyczną, która pozwala zinterpretować proroctwo ukryte w Piśmie Świętym.
Camping nie ma żadnych dowodów, które można przetestować i sprawdzić. A matematycznie można z Biblii wyliczyć wszystko także to, że żadnego końca świata nie będzie. Kiedyś ktoś powiedział, że ludzkość dzieli się na głupich i tych którzy potrafią tę głupotę wykorzystać. Wiadomości o końcu świata są szerzone przez głupich, czy lepiej powiedzieć niewykształconych, którzy naprawdę w to wierzą oraz przez tych, którzy korzystają na takiej przepowiedni. Jak np. Patrick Geryl, który rozpowszechnia informacje o czekających nas w 2012 r. katastrofach. Przy okazji zarobił już na tym niezłą fortunę, bo ogłosił, że kataklizm mają szansę przetrwać ci, którzy za kilkanaście tysięcy euro wykupią sobie miejsce w budowanej przez niego farmie położonej w południowoafrykańskich Górach Smoczych. Geryl twierdzi, że jest astrofizykiem. Sprawdziłem to. Okazało się, że jako astrofizyk opublikował tylko jedną pracę popularnonaukową. I to w dodatku napisaną po holendersku.
Camping nie mówi, że jest naukowcem, ale podpiera swoją przepowiednię wyliczeniami matematycznymi.
Zajrzałem do komentarzy na stronie internetowej, na której jest opisana przepowiednia Campinga. I bardzo mnie to podbudowało.