Do niedawna tylko kilka stolic świata traktowało Palestynę jak wolne i suwerenne państwo. Nawet zaprzysiężeni przyjaciele przyznawali, że mowa o państwie wirtualnym, istniejącym jedynie w pobożnych życzeniach narodu palestyńskiego. W maju dokonał się dramatyczny przełom: 120 krajów z czterech kontynentów obiecało prezydentowi Mahmudowi Abbasowi poparcie w drodze do pełnej niepodległości, a lista politycznych sojuszników nie jest jeszcze zamknięta. We wrześniu wolnościowy projekt Fatahu stanie na wokandzie obrad Zgromadzenia Ogólnego ONZ.
Salam Fayad, premier i minister finansów Autonomii Palestyńskiej, ponad dwa lata pracował nad zredagowaniem tego dokumentu. Wielu Palestyńczyków wierzy, że 31-stronicowy tekst, wręczony delegatom przed wrześniowym szczytem, zmieni bieg ich życia. Tony Blair, szef Kwartetu Bliskowschodniego (grupy mediatorów USA, EU, ONZ i Rosji), oświadczył na łamach „London Times”, że „budowa państwa palestyńskiego przez władze Autonomii i jej premiera jest jedynym jasnym światłem w ciemnościach bezradnej dyplomacji”.
Dokument ten udowadnia, że mimo okupacji izraelskiej zbudowano podstawy wolnorynkowej gospodarki oraz sprawnie działający system bankowy. PKB wzrósł w ubiegłym roku o 7 proc., prognozy na 2011 r. przewidują nawet 8–9 proc. Równocześnie powstała sprawna policja, dbająca o bezpieczeństwo wewnętrzne; wyszkolił ją w sąsiedniej Jordanii amerykański generał Dayton. Dogłębna reforma administracji publicznej, a także skuteczne egzekwowanie podatków zapowiadają dalsze sukcesy gospodarcze. Unia zainwestowała niemal 4 mld dol. we wdrożenie programu Fayada; drugie tyle dołożyły Stany Zjednoczone oraz inne bogate kraje.