Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Boże, pobłogosław Węgrów

Węgrzy rozczarowani reformami

Victor Orbán, zwany Victatorem. Victor Orbán, zwany Victatorem. Bernadett Szabo/Reuters / Forum
Węgierskie reformy nie tracą impetu ani krytyków. Ale zwolenników już tak. Bo rozczarowanych rewolucją przybywa.
Fidesz proponuje: mniejszy parlament, późniejsze emerytury dla mundurowych, cięcia opieki społecznej i program prac publicznych dla Romów.Bernadett Szabo/Reuters/Forum Fidesz proponuje: mniejszy parlament, późniejsze emerytury dla mundurowych, cięcia opieki społecznej i program prac publicznych dla Romów.

Ilekroć András Lánczi, profesor filozofii politycznej z budapeszteńskiego uniwersytetu Corvinus, musi obcokrajowcom objaśniać zawiłości węgierskiej polityki, rozdaje im jednostronicową ściągawkę: ustrój, prezydent, premier, liczba posłów itd. – Ściąga nie jest aktualna – zaznacza. – Mamy tu bezkrwawą rewolucję i nowa rama państwa powstaje tak szybko, że nie nadążam uzupełniać – przyznaje z nieskrywanym entuzjazmem. Bo nad Dunajem komentatorzy polityczni jasno określają, po której stronie politycznego sporu stoją. Prof. András Lánczi, zarówno „jako Węgier”, jak i spec od polityki, trzyma kciuki za premiera Viktora Orbána i jego konserwatywny rząd, który od równo roku przeprowadza najśmielszy eksperyment ustrojowy w Europie.

Zdaniem profesora – i około 2 mln jego rodaków skłonnych nadal głosować na rządzący Fidesz – 10-milionowe Węgry po 20 latach niemrawego odchodzenia od gulaszowego komunizmu stają się nareszcie normalnym krajem, takim jak Polska, Czechy czy Słowacja. Wyborcy Fideszu, rekrutujący się z licznej, w znacznej części biedniejącej klasy średniej, zgadzają się z taką oto diagnozą: poprzednie ekipy, zwłaszcza socjaliści, którzy byli u władzy dwie poprzednie kadencje, doprowadzili do katastrofy, dbali przede wszystkim o komfort inwestorów zagranicznych.

Upadek Węgier

Prawda, Węgrzy dużo się od międzynarodowych firm nauczyli, przyciągnięto niemały kapitał, w tym znaczny z Chin, Budapeszt stał się bankowym i finansowym sercem regionu. Jednak polityka ustępstw na rzecz Unii (dość łatwo zapomniano, że sporo w tym winy samego Fideszu, który w okresie 1998–2002 był u władzy i negocjował warunki wejścia do UE) oraz dopieszczanie inwestorów dogodnymi dla nich warunkami prywatyzacji spowodowały upadek Węgier.

Polityka 26.2011 (2813) z dnia 20.06.2011; Świat; s. 42
Oryginalny tytuł tekstu: "Boże, pobłogosław Węgrów"
Reklama