Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Jaka to wojna?

Czy po kryzysie czeka nas wojna

Gdy pod wpływem kryzysu napięcia społeczne wewnątrz krajów będą się nasilały i nerwowość polityków wzrośnie, zimne wojny mogą nieoczekiwanie stać się wojną gorącą. Gdy pod wpływem kryzysu napięcia społeczne wewnątrz krajów będą się nasilały i nerwowość polityków wzrośnie, zimne wojny mogą nieoczekiwanie stać się wojną gorącą. Ed Darack/Science Faction / Corbis
Minister Jacek Rostowski zbulwersował Polaków wizją wojennej katastrofy jako możliwego następstwa kryzysu i upadku projektu europejskiego. Nareszcie!
Protest przeciwko obradom państw grupy G8 w kanadyjskim Huntsville, 2010 r..Carlo Allegri/Reuters/Forum Protest przeciwko obradom państw grupy G8 w kanadyjskim Huntsville, 2010 r..

Na Zachodzie nie zrobiło to wielkiego wrażenia. Tam o kryzysie od dawna mówi się i pisze z powagą i obawą. Na tle codziennego szczebiotu większości polskich polityków oraz publicystów krajowe echa wypowiedzianych w Brukseli słów Rostowskiego okazały się niemal piorunujące. Po polsku histeryczne i przygnębiająco zgodne.

Kiedy trzy lata temu wybuchł obecny kryzys, polska debata ekonomiczna ciążyła ku tezie, że kryzysu nie ma, jest tylko problem amerykańskiego rynku hipotecznego, amerykańskiego sektora finansowego, niezrównoważonego budżetu Ameryki. Kiedy Europa zaczęła mieć kłopoty, w Polsce dominował pogląd, że to tylko zakażenie, a my jesteśmy bezpieczni, bo nasze powiązania z międzynarodowymi rynkami są ograniczone i poddane surowym rygorom. Kiedy wielkie wykupy i interwencje rządów na rynku bankowym przyniosły uspokojenie, podczas debaty emerytalnej z ministrem Rostowskim Leszek Balcerowicz orzekł, że kryzys się skończył. W polskiej debacie chętnie tę myśl podchwycono. Gdy Irlandia oraz kraje PIGS (Portugalia, Włochy, Grecja i Hiszpania) popadły w kłopoty, w Polsce zwyciężył pogląd, że jest to kara za niezrównoważenie budżetów wynikające z lenistwa i nieuczciwości Południa. Teraz, kiedy trudno jest w Europie znaleźć kraj, który kłopotów nie ma, mówi się, że to wina niedopracowanego projektu europejskiej waluty. Wszystko to jest prawda. I wszystko to jest złudzenie.

Można oczywiście uważać, że następujące po sobie fazy obecnego kryzysu to kolejne kryzysy, które bez związku przychodzą i odchodzą. Są ekonomiści, którzy twierdzą, że wchodzimy dopiero w drugą fazę kryzysowego „W” (czyli: faza finansowa za nami, budżetowa trwa, a za parę lat czeka nas faza monetarna, czyli gwałtowna inflacja, która zeżre długi publiczne i oszczędności ludzi).

Polityka 39.2011 (2826) z dnia 21.09.2011; Temat tygodnia; s. 14
Oryginalny tytuł tekstu: "Jaka to wojna?"
Reklama