Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Jak to się kończy na Bałkanach

Serbia do UE, a co z Kosowem?

Przejście Jarinje. Po starciach między sąsiadami, kontrolę nad punktami przęjeły siły międzynarodowe. Przejście Jarinje. Po starciach między sąsiadami, kontrolę nad punktami przęjeły siły międzynarodowe. AP / East News
Im bliżej członkostwa Serbii w Unii Europejskiej, tym bardziej iskrzy w stosunkach z Kosowem. Serbscy politycy znów sięgają po wyklęte słowo: „wojna”.
Brnjak (na fot.) obok Jarinje to jedno z zapalnych przejść granicznych między Serbią i Kosowem.EPA/PAP Brnjak (na fot.) obok Jarinje to jedno z zapalnych przejść granicznych między Serbią i Kosowem.

Komisja Europejska 12 października zarekomendowała przyznanie Serbii statusu kandydata do Unii Europejskiej, ale odmówiła wskazania daty rozpoczęcia negocjacji akcesyjnych, dopóki Belgrad nie znormalizuje swoich stosunków z Prisztiną. Serbia wciąż nie uznała niepodległości Kosowa, a w serbskiej konstytucji Kosowo jest nadal integralną częścią kraju. Premier Serbii Mirko Cvetković twierdzi, że jego rząd omówił z Brukselą warunki i nie ma tam słowa o konieczności uznania suwerenności Kosowa. Teraz Unia oczekuje „znaczącego postępu w poprawie stosunków”.

Belgrad zrobił wiele, by sprostać wymaganiom Brukseli. Serbia pokłoniła się ofiarom Srebrenicy, w Vukovarze prezydent Boris Tadić przepraszał za zbrodnie na cywilach podczas wojny na Bałkanach, jego kraj wysłał do Hagi oskarżanych o ludobójstwo Radowana Karadżicia, Ratko Mladicia i Gorana Hadzicia. Serbia przełknęła też odłączenie się Czarnogóry, wreszcie w ubiegłym roku rozpoczęła dialog z Kosowem. Ale im bliżej członkostwa, tym bardziej iskrzy między Belgradem a Prisztiną. Serbscy politycy znów wypowiadają od lat wyklęte słowo „wojna”. Powtarzają, że jej nie chcą, co pozwala sądzić, że taką ewentualność biorą w rachubę.

Pojedynek na celników

Od marca między Belgradem a Prisztiną toczyły się rozmowy z udziałem przedstawiciela UE Roberta Coopera. Dotyczą ksiąg wieczystych i rejestrów stanu cywilnego, które po wojnie pozostały w Serbii, a także przepływu osób i dostaw energii elektrycznej. Po kilku miesiącach rokowań Serbia uznała kosowskie dowody osobiste, tablice rejestracyjne i polisy ubezpieczeniowe.

Polityka 43.2011 (2830) z dnia 19.10.2011; Świat; s. 64
Oryginalny tytuł tekstu: "Jak to się kończy na Bałkanach"
Reklama