Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Dziwny naród

Kyle Taylor, Dream It. Do It. World Tour / Flickr CC by 2.0
Prawie nie mają długów, oszczędzają bez szemrania, zachwycają się Europą - Estończycy to w dobie kryzysu wzorowy naród. Żyją w cyfrowej republice, w której każdy ma dostęp do internetu, a na dodatek odkryli jak za darmo rozmawiać przez telefon z całym światem.
Artykuł pochodzi z  43 numeru tygodnika FORUM, w kioskach od 24 października.Polityka Artykuł pochodzi z 43 numeru tygodnika FORUM, w kioskach od 24 października.

Gdy Grek opuszcza słoneczną krainę pełną gajów oliwnych, wspaniałych plaż i ciepłych morskich fal, gdy rezygnuje z trwającego siedem miesięcy lata i przenosi się do kraju, gdzie panuje niekończąca się zima, nasuwa się kilka pytań. Niektóre z nich dotyczą kraju, który opuścił, jednak większość ma związek z jego nową ojczyzną. A jedno pytanie dotyczy obu krajów: Dlaczego jedno społeczeństwo funkcjonuje tak, że wypędza ludzi, drugie natomiast ich do siebie przyciąga? Gdy pytamy o to Loukasa Nakosmatisa, miłego Greka z okrągłym brzuchem i trzydniowym zarostem, szefa i właściciela „Artemidy”, w odpowiedzi dostajemy całą historię. Nakosmatis opowiada o swej wojnie róż.

46-latek cztery lata temu zaczął rozkręcać własny interes. Mieszkał jeszcze wtedy w Atenach. Sprowadzał kwiaty z Holandii, dostarczano je w nocy frachtem lotniczym. Głównie róże, tulipany, trochę egzotycznych roślin; chciał je sprzedawać w Atenach - mieszkańcy tego zakurzonego kamiennego miasta szaleją na punkcie zieleni i świeżych kwiatów. Nakosmatis miał umowy z kilkudziesięcioma kwiaciarniami, które chciały brać od niego towar. „Zyski z handlu kwiatami są duże”, mówi Grek, „10-, 20-krotne, starczało dla nas wszystkich, dla handlarzy i dla mnie jako importera. Interes zapowiadał się doskonale.”

Ale to była pułapka. Po roku Nakosmatis miał 30 000 euro długów, pół roku później było ich już 45 000. Prawie każdy z odbiorców był mu winny pieniądze, poznali jego słaby punkt: Był pod presją, ponieważ musiał sprzedać świeży towar. „Musisz sprzedać różę, inaczej to ona sprzeda ciebie, gdy zwiędnie”, mówi Nakosmatis.

Reklama